Do dziewięciu wzrosła liczba ofiar tragedii, która miała miejsce podczas inauguracyjnego meczu reprezentacji Liberii.
31 maja był długo oczekiwaną datą przez liberyjskich kibiców. Tego dnia ich pupile rozpoczynali bój o prawo gry w Mistrzostwach Świata i Pucharze Narodów Afryki. Pierwszym przeciwnikiem była Gambia- rywal zdecydowanie w zasięgu gospodarzy.
Chęć zobaczenia zwycięstwa swoich idoli zaowocowała ogromnym zainteresowaniem miejscowych fanów. Już na kilka godzin przed meczem pewne było, że liczba chętnych będzie zdecydowanie większa niż liczba miejsc na trybunach.
Sytuacja przerosła organizatorów, którzy sprawę najzwyczajniej zbagatelizowali. Jak się okazało, ta decyzja(lub jej brak) kosztowała przynajmniej dziewięć ludzkich istnień.
Podczas spotkania okazało się, że stadion imienia Samuela Doe posiada zbyt wąskie bramy ewakuacyjne, które w połączeniu ze znaczym przeludnieniem, zmieniały obiekt w pułapkę. Złamała się również barierka na wyższym poziomie trybun, przez co wiele osób spadło na niższy poziom, przygniatając zgromadzonych tam ludzi.
Liberyjskie władze i CAF wszczęły osobne śledztwa.