Rodzina w Angoli

afryka.org Czytelnia Czytelnia Rodzina w Angoli

Potrzeby materialne ufundowały małżeństwo. Apetyt seksualny je upiększał. Religia je usankcjonowała i wydzieliła. Rząd je uregulował. W dzisiejszych czasach miłość się rozwinęła i zaczęła usprawiedliwiać i gloryfikować małżeństwo jako użyteczną i wzniosłą instytucję cywilizacji.

Rodzina w Angoli jest bardzo zgodna, nie istnieje podział na dobra osobiste. Wszystko jest wspólne, wszystkim się dzielimy przy zachowaniu odpowiedniej hierarchii.

Szefem rodziny jest ojciec. Bardzo popularne wśród mężczyzn w Angoli przysłowie mówi, że: „W domu to ona rządzi, a nią rządzę ja”.

W tradycyjnej rodzinie, rola kobiety ogranicza się do zajmowania się domem, opieki nad dziećmi i mężem, a mężczyzna jest odpowiedzialny za zdobycie środków do życia. W miastach kobiety są bardziej wyzwolone i podobnie jak mężczyźni, mogą pracować, jednak nie wolno im zaniedbywać obowiązków domowych. Jeśli kobieta nie ma czasu zająć się domem, musi zatrudnić gospodynię, aby ta robiła to za nią. Kiedy mężczyzna wraca do domu żona powinna przygotować obiad. Jeśli żona pracuje, przygotowaniem obiadu mogą się zająć razem. Rzadko zdarza się, że rodziny jedzą w restauracji. Żonaty je w domu. Do restauracji chodzi kawaler.

Ludzie w Angoli i ogólnie w Afryce, uważają, że dzieci są bogactwem. Im więcej ich mamy tym lepiej. Rozumiemy, że rodziny, które mają dużo dzieci, mają lepsze relacje, łączy ich większa solidarność i umiejętność dzielenia się. Nie tylko w swoim otoczeniu, ale również w pracy i w innych sytuacjach życiowych. Postawy takie jak wzajemna pomoc, szacunek wobec drugiej osoby, solidarność i praca zespołowa są bardzo istotne w tym układzie.

To dlatego w życiu dozwolone jest posiadanie kilku żon, tak aby jak najbardziej poszerzać swoją rodzinę, bo to właśnie zwiększa siłę ekonomiczną i gwarantuje przetrwanie rodziny. W miastach bigamia czy poligamia są zabronione, ale tak naprawdę wielu mężczyzn żyje z dwoma, czasem trzema kobietami. Nie jest to legalne, ale dzieje się to oficjalnie.

Kobiety wiedzą, że mężczyzna ma jeszcze inną rodzinę, a dzieci wiedzą, że mają jeszcze inne siostry i innych braci. Jednak jest wyraźnie określone, która żona jest pierwsza, która druga, a która trzecia. Pierwsza żona ma zawsze najwięcej praw i przywilejów. Oczywiście są takie sytuacje kiedy żona nie zgadza się, aby mąż miał więcej kobiet i wtedy on jest zmuszony do dokonania wyboru. Albo rezygnuje z pierwszej żony albo z drugiej. Rozumiemy, że każdy ma prawo do bycia szczęśliwym. Nieważne czy z jedną kobietą czy z dwiema. Jeśli jeden związek się nie uda, szukamy dalej. Nie ważne czy będzie to już siódmy z kolei ślub. Szczęścia trzeba szukać dopóki się go nie odnajdzie. Każdy dba o to, aby jego małżeństwo trwało do końca życia, ale w przypadku gdy się nie uda, niczego nie żałujemy, tylko wracamy do naszych poszukiwań.

Najczęściej stosowane w Angoli metody wychowawcze to zakaz i nakaz. Rodzice już od małego pokazują dziecku co wolno, a czego nie. Jeśli postępujesz inaczej, zostaniesz ukarany. Oczywiście możesz mieć odmienne zdanie, ale dopóki mieszkasz w ich domu musisz przestrzegać ich zasad. Teraz mniej bije się dzieci, ale kiedyś nawet w szkołach można było oberwać. Dzisiaj nauczyciel, który uderzy dziecko może stracić pracę. Nigdy nie spotkałem się z Angolczykiem, który nigdy nie dostał od rodziców porządnego lania. Jeśli nie od mamy to na pewno od taty.

My w Angoli mówimy, że sąsiedzi są nasza najbliższą rodziną. Jeśli coś się wydarzy, a mama jest w pracy to pomoże mi sąsiad. Jeśli czegoś zabraknie w domu to zawsze można pożyczyć od sąsiada. Jak mam urodziny to z sąsiadami przygotowuję przyjęcie. W Angoli mam taką sąsiadkę, która zawsze jak idzie na zakupy to dzwoni po nas, żebyśmy jej pomagali, bo sama nie da rady wejść z zakupami na ósme piętro.

Mówimy, że nikt nie wychowuje dzieci sam. Kiedy miałem 13 lat sąsiad złapał mnie jak paliłem papierosa. Zaciągnął mnie za ucho do mamy i dostałem ostre lanie. Do dziś nie palę papierosów.

Pod nieobecność rodziców głos ma zawsze najstarsze rodzeństwo. Jeśli młodsi go nie słuchają mogą zostać ukarani przez starszego i przez rodziców po ich powrocie. W zależności od potrzeb i okoliczności najstarsze dzieci zaczynają zastępować rodziców i z wiekiem przejmują coraz większą odpowiedzialność.

A na sam koniec jeszcze jedna obserwacja. W Polsce widzę jak dzieci odzywają się do rodziców po imieniu. U nas jest to niemożliwe. Uchodzi to za brak szacunku. U nas zawsze szanuje się ludzi starszych.

Pedro

 Dokument bez tytułu