„Roboty domowe” i „Murzynek”

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej „Roboty domowe” i „Murzynek”

Te dwa terminy pojawiły się w mijającym tygodniu. I po raz kolejny dowodzą, że dyskryminujące wypowiedzi mają się dobrze w polskim życiu publicznym. Niestety.

Palmę pierwszeństwa przejął tym razem celebryta z telewizji śniadaniowej, Bartosz Węglarczyk. W czerwcu Węglarczyk bronił Wojewódzkiego i Figurskiego, mówiąc, że ich wystąpienie w sprawie „Murzina” i Ku Klux Klanu” to był świetny żart, a osoby pochodzenia afrykańskiego nie mają prawa oburzyć się na tę wypowiedź. Okazuje się, że teraz Węglarczyk miał swoje pięć sekund na wizji, i być może postanowił dorównać obu „idolom”. W telewizji śniadaniowej pozwolił sobie na żart dotyczący Ukrainek. W rozmowie z Jolantą Pieńkowską powiedziała, że nie ma jeszcze robotów sprzątających domy. Węglarczyk odpowiedział: „Są! Nazywają się Ukrainki! Haha.”

Teraz mamy czwartkową wypowiedź posła PiS, Roberta Suskiego. Na posiedzeniu połączonych komisji innowacyjności, kultury i ds. UE Suski, wyrażając swoje niezadowolenie z przebiegu głosowania połączonych komisji, powiedział: „No, i wasz Murzynek głosuje razem z wami.” Miał na myśli Johna Godsona, posła pochodzenia nigeryjskiego. I zaszumiały media, że Suski obraził Godsona. Obrazić, obraził osoby pochodzenia afrykańskiego, które „Murzynami” być nie chcą, ale w przypadku Godsona? Godson twierdził, że można do niego mówić „Murzyn” i to słowo Godsona nie obraża. A teraz?

Myli się Robert Mazurek, który swój wywiad z Mamadou skonstruował w ten sposób, aby dowieść, że Mamadou czepia się niepotrzebnie słowa „Murzyn”. Bo przykładów takich drwiących kontekstów  tego słowa dostarcza nam życie codzienne, i to nie na ulicy, ale tam, gdzie nie powinno być dla nich miejsca. Dyskryminujące wypowiedzi trzymają się mocno. Nie tylko tych, którzy tradycyjnie przynależą do środowiska posądzanego o wpisaną w program swojego działania niechęć do obcych.

KOFI

 Dokument bez tytułu