Robin Hood w Casablance

afryka.org Kultura Film Robin Hood w Casablance

Kilka lat temu skromny film z Angoli w reżyserii Zeze Gamboa wygrał jeden z najbardziej prestiżowych festiwali światowych, czyli Festiwal w Sundance. Dla wielu decyzja uhonorowania nagrodą „O Heroi!” była zaskoczeniem, jednak widać, że film generalnie podoba się zarówno krytykom jak i widowni – na „AfryKamerze” 2007 widzowie uznali go za najlepszy obraz.

Zeze Gamboa, jak większość reżyserów z luzofońskiej Afryki, pozostaje pod silnym wpływem kinematografii brazylijskiej. Zapożyczenie stylu jest dosyć wyraźne, ale takim reżyserom jak Gamboa czy równie ciekawej Maria João Ganga udało się przemycić do tej południowoamerykańskiej formy wibracje esencjonalnie angolskie. W latach 2004-2005 kilka obrazów z Angoli wskazywało, że w tymże kraju ma miejsce zaczątek poważnej rodzimej kinematografii. Jednak po chwilowych sukcesach w Angoli nadeszła posucha, a nastrój wyczekiwania na nowości powoli przerodził się w rezygnację.

Wygrana w Sundance oraz wielkie oczekiwania, które nie odeszły w zapomnienie, powodują, że najnowszy obraz Zeze Gamboa pod nazwą „O Grande Kilapy” to prawdopodobnie najważniejsza premiera tego roku z kontynentu.

Wielkie oczekiwania wobec projektu nie wynikają jednak tylko z osoby samego reżysera, ale z otoczki jaka się powoli tworzy wokół filmu. Ponownie produkcją zajął się w miarę znany portugalski reżyser Fernando Vendrell i jego firma „David & Golias”, co daje solidną bazę do realizacji obrazu. Warto też podkreślić, że osoba odpowiedzialna za scenariusz to nie byle kto, tylko czołowy mozambicki pisarz, dramaturg i poeta Luis Carlos Patraqium – bliski przyjaciel Mia Couto.

Z taką silną bazą projekt trafił na Berlinale, gdzie ubiegał się o wsparcie w ramach World Cinema Fund (założonego przez Instytut Goethego i sam berliński festiwal) i spośród 81 projektów uzyskał najwyższe dofinansowanie (choć 50 000 euro przy wielkości współczesnych budżetów to zaledwie kropla w morzu potrzeb). Jednak to, wraz z innymi dofinansowaniami, powoduje, że obraz ma niespotykany jak na warunki afrykańskie budżet rzędu 2,3 mln euro (dla porównania „Katyń” Andrzeja Wajdy miała budżet ok. 3,3 mln euro, „Mała Moskwa” ok. 1,6 mln euro, a „Testosteron” mniej niż 1 mln euro).

W odróżnieniu od większości filmów artystycznych z kontynentu tym razem zapowiadana jest historia lekka i zasadniczo optymistyczna, zapowiadana jako afrykańska odpowiedź na Robin Hooda i „Złap mnie jeśli potrafisz” (z Leonardo DiCaprio). Akcja toczy się w latach 1965-1974 i opowiada historię oszusta Joãozinho, który z sukcesami okrada Kolonialne Ministerstwo Skarbu i portugalskie Ministerstwo Finansów. W dodatku główny bohater to kobieciarz na miarę Humphreya Bogarta, który wbrew przepisom obyczajowym wdaje się w liczne romanse nie bacząc na kolor skóry. Reżyser zamierza całkowicie odtworzyć lata 60-te i 70-te, jednocześnie powołując się na inspiracje niezapomnianą „Casablanką” i filmem noir. Opowieść koncentruje się wokół absurdów systemu w jakim wtedy żyli mieszkańcy Angoli, na rozmiar hipokryzji kolonialnej, a sama historia oparta jest ponoć na prawdziwej miejskiej legendzie opowiadanej dzieciom od ponad 40 lat.

Producenci mają nadzieję na premierę filmu podczas tegorocznego festiwalu w Cannes (maj tego roku), choć jego postprodukcja wciąż się nie zakończyła.

Tu zachęta, ale to nie ujęcia z filmu, a jedynie zajawki mające oddać jego atmosferę:

Przemek Stępień

 Dokument bez tytułu