afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Ricky Lion o Polsce

“To nie jest nasz kraj i nigdy nie będzie i to nie Polacy mają pierwsi przyjąć naszą kulturę w Polsce. To my musimy przyjąć polską kulturę, zanim nauczymy Polaków własnej. Trzeba poznać język ludzi, do których chcemy mówić.”

W Polsce mieszkam od 9 listopada 1997 roku, a przyjechałem tu na studia. Przez rok chodziłem do studium języka polskiego, po czym rozpocząłem ekonomię w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Jestem muzykiem i chciałem wiedzieć, jak można sprzedawać skutecznie muzykę i jak zarządzać finansami i ludźmi. W Kongo skończyłem liceum artystyczne, grałem też przez dwa lata w poważnych i bardzo popularnych u nas w kraju zespołach muzycznych.

Bardzo cenię sobie doświadczenie zdobyte w tym okresie, zwłaszcza kontakt z ludźmi. Nie boję się publiki, a obecnie znam różne metody, ułatwiające kontakt z widownią, które wyniosłem ze szkoły. Muzyka to nie tylko muzyka, ale także rozmowa z publicznością, nieustanne negocjacje, perswazja i szukanie nowych rozwiązań problemów.

Początki mojej kariery w Polsce datuję na rok 2000. Wydałem wtedy z moim zespołem płytę z festiwalu reggae w Gliwicach, która sprzedaje się po dziś dzień. Festiwal promował ideę tolerancji i był przeciwko rasizmowi. Stamtąd też wywodzi się mój pseudonim artystyczny. Na imię mam Ricky a ludzie ochrzcili mnie „Lion” i tak już zostało – Ricky Lion. Nie odrzuciłem tej nazwy, bo miałbym pecha. Jdnak do dzisiaj nie wiem, skąd się to wzięło i dlaczego akurat „Lew”. A wydarzenie to traktuję jako swój chrzest muzyczny. Festiwal był fantastyczny, było mnóstwo ludzi i wszyscy świetnie się bawili.

Dużo podróżowałem, a wszędzie, gdzie byłem, bardzo tęskniłem za Polską. W innych państwach brakowało mi integracji. Z Polakiem można nawiązać kontakt w 10 minut i rozmowa się toczy. Polacy interesują się i pytają mnie o różne rzeczy, na przykład, skąd pochodzę i czy nie jest mi zimno. A będąc gdzie indziej zabrakło mi tej właśnie integracji i dialogu. Afrykańczycy tworzą własne grupy, a lokalna społeczność i inne mniejszości narodowe swoje, także cała społeczność jest w pewien sposób podzielona. Tworzą się dzielnice, gdzie mieszkają sami Chińczycy, Afrykańczycy, Arabowie, Hindusi itd. Tak jest na przykład we Francji, Kanadzie czy przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. W porównaniu do innych krajów Polacy są bardzo tolerancyjni i przyjaźnie nastawieni.

Pierwsze dwa lata mojego pobytu w Polsce oceniam jako najgorsze. Wówczas myślałem, że Polacy są nietolerancyjni i są rasistami. Lecz pewnego dnia, po zapoznaniu się z przedmiotem, który nazywa się negocjacje, zrozumiałem jedną rzecz: w życiu stajesz się taki, jak ludzie, z którymi się spotykasz. Kiedy patrzysz negatywnie na każdą rzecz to widzisz przed sobą negatywną drogę.

W roku 2000, kiedy zagrałem swój pierwszy w życiu koncert i zostałem nazwany Ricky’m Lionem, doszedłem do wniosku, że wcześniej przebywałem w złym towarzystwie, w towarzystwie ludzi, którzy niczego nie oczekiwali od życia i nie mieli ochoty nic robić ze swoja przyszłością. Przesiadywali tylko całymi dniami na ulicy czy w barze. Z takimi właśnie ludźmi kiedyś się zadawałem.

W pewnym momencie stwierdziłem, że nie chcę taki być, chcę być lepszy i do czegoś dojść. Chciałem również poznać Polaków i zacząć otaczać się ludźmi, którzy chcą wiele osiągnąć w życiu i mają perspektywy. To jest ich kraj, oni wiedzą, gdzie spacerować, gdzie chodzić, jak nawiązywać kontakty. To Polacy mnie nauczyli, jak przetrwać w Polsce i dopiero dzięki Polakom poznałem Polskę i to poznałem ją z naprawdę dobrej strony. Od tego czasu to wszystko, to całe moje złe towarzystwo, którym wcześniej się otaczałem, zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A moje marzenie jest takie, żeby każdy Afrykańczyk zamknął za sobą zły rozdział i otworzył nowy, dobry, a na pewno znajdzie rozwiązanie swoich problemów .

To nie jest nasz kraj i nigdy nie będzie i to nie Polacy mają pierwsi przyjąć naszą kulturę w Polsce. To my musimy przyjąć polską kulturę, zanim nauczymy Polaków własnej. Trzeba poznać język ludzi, do których chce się mówić.

Chciałbym też porównać lata 90-te do obecnej dekady. Według mnie dążymy w złą stronę, w stronę walki z Polakami. Afrykańczyk w latach 90-tych był o wiele lepiej postrzegany niż obecnie. Wówczas, gdziekolwiek jechałem, to zawsze ludzie przychodzili do mnie, pytali, skąd jestem, czy czegoś się napiję, czy czegoś nie potrzebuję i jak to jest w Kongo. Podkreślali też, że nie chcą, abym cokolwiek źle odebrał, są po prostu ciekawi i chcą wiedzieć. To było naprawdę bardzo miłe. A dziś jest już zupełnie inaczej, dużo z tych wartości przepadło. Gdziekolwiek pojedzie Afrykańczyk, aby rozmawiać na przykład w sprawie biznesowej, będzie mu bardzo ciężko, ponieważ bardzo prawdopodobne, że ktoś z potencjalnych rozmówców albo ktoś z ich najbliższego otoczenia miał kiedyś jakieś przykre doświadczenia z innymi Afrykańczykami i przez ten pryzmat będzie oceniać nas wszystkich.

Moim zdaniem teraz jest czas na wprowadzanie zmian, bo później może być za późno. Polska stanie się jak inne kraje, gdzie Afrykańczycy będą mieli dzielnice. Powinniśmy się zatrzymać i pomyśleć, czy dobrze robimy i dokąd zmierzamy. Nie wzbudzać w Polakach niechęci i nienawiści do nas, tylko promować to co w nas najlepsze, pamiętając, że jesteśmy u nich. Jeżeli chcemy, żeby poznali Afrykę, to muszą wykazywać chęć i czerpać z tego przyjemność. A my musimy pokazać, że jesteśmy kulturalni, pomocni i uczciwi. Kiedyś, gdy znalazłem na ulicy portfel i telefon, zadałem sobie trochę trudu, by odnaleźć właściciela. Wyobraźcie sobie, jak radykalnie zmieniły się poglądy tego człowieka na temat Afrykańczyków.

Rozmawiała Catherine

Strona Ricky’ego: www.ricky-lion.com

 Dokument bez tytułu