W miniony weekend rozegrana została kolejna seria MTN CAF Champions League. Tym razem dwukrotnie górą byli gospodarze, a w dwóch pozostałych meczach byliśmy świadkami remisów.
Spotkaniem otwierającym kolejkę, był pojedynek ASEC Abidżan z broniącym tytułu Al Ahly Kair. Pomimo wielkich oczekiwań, pojedynek na szczycie rozczarował. ASEC raziło nieskutecznością, podczas, gdy bramkarz Al Ahly, Ami Abdul-Hamid, co rusz ratował swoją drużynę. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
„Wyczerpująca podróż do Abidżanu, sprawiła, że mecz był dla nas niezwykle cięzki. Chcieliśmy grać jak najlepiej, lecz to było trudniejsze, niż gra na sztucznej murawie. Ahmed Hassan miał najlepszą okazję do strzelenia gola” – tłumaczył się po meczu Jose Blames, trener Al Ahly Kair.
Zdecydowanie ciekawszym widowiskiem okazał się być drugi mecz grupy A, w którym egipski Zamalek zmierzył się ze stołecznym Dynamos Harare . Kairczycy przystępowali do tego spotkania bez swojej największej gwiazdy, Juniora Agogo. Na ławce trenerskiej po raz pierwszy za to zasiadał Reiner Hollman. Afrykański Real Madryt nie dał wyrwać sobie zwycięstwa, zwyciężając skromnie – 1:0 po golu Amra E-l Safty. „Nie była to może nasza najwspanialsza wygrana, ale bardzo jej potrzebowaliśmy” – mówił po meczu szczęśliwy Reiner Hollman.
W pierwszym pojedynku grupy B, kongijski TP Mazembe grało z sudańskim Al Hilal. Mecz w Lubumbashi okazał się kiepskim spektaklem, gdyż żadna ze stron nie potrafiła zdobyć bramki. Remis był jednak bardzo dobrym wynikiem dla Sudańczyków, gdyż dzięki niemu, plasują się obecnie na pozycji lidera grupy B.
Ostatnim, zamykającym drugą kolejkę spotkań Ligi Mistrzów, było spotkanie nigeryjskiego kopciuszka z kameruńskim średniakiem. Enyimba Aba kolejny raz pokazała pazury i odprawiła z kwitkiem Coton Sport. Gole Worgu i Otorgu dały zwycięstwo gospodarzom .
Maciek Bartoś