Realiści w Bibliotece Aleksandryjskiej

afryka.org Czytelnia Czytelnia Realiści w Bibliotece Aleksandryjskiej

Odbiłem na północ, choć miałem jechać na południe. Aleksandria jest miastem bardziej wyluzowanym niż Kair, może to zasługa klimatu, osady nadmorskie są raczej spokojniejsze niż ich śródlądowi kuzyni. Pojawiło się więcej dziewczyn na ulicach, coraz częściej bez chust na głowach.

Przyjechałem zobaczyć nowoczesną kontynuację wielkiej starożytnej Biblioteki Aleksandryjskiej. Czego się spodziewałem? Może centrum przepływu myśli, ludzi, informacji, atmosfery uczestniczenia w czymś wielkim, kontynuacji antycznej tradycji, świadomości, że oto jestem w miejscu gdzie zgromadzony jest dorobek naszej cywilizacji.

Niestety nic takiego nie poczułem, ot jakbym był w zwykłej czytelni, choć w nowoczesnym wnętrzu. Bardziej mi to wyglądało na bibliotekę sąsiedniego uniwersytetu niż centrum kulturowe czy naukowe dla całego świata, choćby tylko śródziemnomorskiego.

Nową Bibliotekę otwarto w 2002 roku, były delegacje z 80 krajów, przecięcia wstęgi itd. Zbudowana w kształcie wielkiego, pochylonego szklanego półkola, nad Zatoką Aleksandryjską, prezentuje się okazale. Wielka hala, nowocześnie pomyślane wnętrze, ze schodami, jakby tarasami, pełnymi półek z książkami, rzędami stołów i komputerów.

Za wstęp się płaci, dla studentów obcokrajowców 5 funtów (3 złote).

Jest szybki Internet, ale poczty nie mogłem sprawdzić przez jakieś blokady. Miejsce trzeba bukować na godziny, poczytałem więc trochę o samej bibliotece i górnolotnych planach, i o tym, że oto jestem w wielkim centrum naukowym (www.bibalex.org).

Gmach jest duży, ale nie aż tak żeby zmieścić całą światową literaturę i ogólnie jakoś tak mi to wszystko nie pasowało. Chciałbym napisać, że świetna inicjatywa, że wskrzeszenie takiej myśli jest genialne dla Egiptu i tego typu rzeczy, ale jakoś nie jestem w stanie.

Z resztą nie ja jeden rozbiłem się w Egipcie o rzeczywistość.

W tym klimacie nie chciałoby mi się tu czytać jakichś wielkich dzieł naukowych czy starożytnych manuskryptów. Przyszło mi jedynie do głowy, by odnaleźć na półkach książkę, o której myślę od kiedy zachciało mi się przyjechać do Egiptu.

Autor francuski, nie ma polskiego tłumaczenia, szukałem też wcześniej w angielskich bibliotekach miejskich, ale ciągle była wypożyczona. Mała niepozorna książeczka prekursora realizmu w literaturze, autora m.in. „Pani Bovary”.

Wreszcie znalazłem „Flaubert in Egypt, sensibility on tour”, i fragment opisujący taniec pszczoły, jedną z egipskich ówczesnych specjalności.

Flaubert miał 27 lat kiedy tu przyjechał i pośród innych przygód opisał też swoje poszukiwania legendarnej tancerki Kuchuk Hanem, ówczesnej gwiazdy. Znalazł ją w mieście Esna, gdzie przywieziono z Kairu kurtyzany i prostytutki, po edykcie Muhammada Alego, żeby przenieść wszystkie kobiety podejrzanych obyczajów z dala od stolicy. Flaubert opisuje swe poszukiwania i wreszcie sam słynny taniec, w którym specjalizowała się odnaleziona. Tancerka zaatakowana przez pszczołę, musi zdjąć całe ubranie, co też czyni czarując widzów przy akompaniamencie muzyków, którym zasłania się oczy.

Ale Flaubert nie mógł poprzestać tylko na tym. Spędził noc w jej alkowie, dokładnie opisując każdy stosunek, dodając, że była jak jedwab i czuł się jak tygrys.

Wreszcie zasnęli po upojnej nocy.

„Chrapała” – dodaje realista.

Jarosław Sępek / sempeck.pl

 Dokument bez tytułu