Raport: Czy Polacy są rasistami?

afryka.org Bez kategorii Raport: Czy Polacy są rasistami?

62 proc. Polaków nie ma nic przeciwko przyjaźni z Afrykańczykiem. Jeśli chodzi o małżeństwo dziecka – sprawa jest trudniejsza: “Ja mam trzy córki, nie wyobrażam sobie, jak by mi któraś…”. Białystok znalazł się wśród trzech miast, w których przeprowadzono badanie jakościowe

W czwartek w Warszawie Fundacja “Afryka Inaczej” ogłosi wyniki pierwszych w Polsce badań opinii publicznej na rzecz integracji obywateli państw afrykańskich. Redaktor raportu Paweł Średziński pochodzi z Białegostoku, gdzie próbuje się wskrzesić wielokulturową tradycję regionu. Średzińskiemu wydaje się to niemożliwe, bo w Białymstoku nie ma już Żydów czy Niemców. Obserwuje za to Warszawę, w której teraz mieszka, gdzie powstaje nowa wielokulturowa Rzeczpospolita – przyjeżdżają przybysze z różnych stron kraju i świata, w tym z Afryki. Chciał dowiedzieć się, czy Polska jest otwarta na inne kultury. Odpowiedzi na to pytanie udziela raport.

Afryka? Tańce przy ognisku

Zaledwie co 10. Polak twierdzi, że wie o Afryce dużo lub raczej dużo, a tylko co setny – bardzo dużo. Podczas badań fokusowych wyszło na jaw, że nie jest to nadmierna skromność – prawie nieznana jest nam kultura Afryki. Powtarzamy stereotypy, nierzadko protekcjonalnym tonem. Kojarzymy co najwyżej tańce Masajów, grę na bębnach: “Nie wiem, jakieś tańce przy ognisku, podskoki z oszczepem. Ale żeby jakaś książka albo film, to absolutnie nic” – mówili respondenci. Afryka kojarzy się im ze złymi warunkami życia, niestabilną sytuacją polityczną oraz piękną, dziką przyrodą. Ze stwierdzeniem zawierającym element kulturowego rasizmu – “Kultura imigrantów z Afryki znajduje się na niższym etapie rozwoju” – zgadza się co trzeci Polak, blisko połowa nie ma zdania, a tylko co czwarty jednoznacznie mu się sprzeciwia. Wydaje się, że wszyscy Afrykańczycy mieszkają w chatach z gliny i wyrabiają figurki z drzewa baobabu.

Na szczęście ponad 40 proc. twierdzi, że chciałoby się dowiedzieć o tym kontynencie czegoś więcej – to zwłaszcza ludzie młodzi, wykształceni, mieszkający w dużych miastach. A skąd czerpiemy dotychczasową wiedzę? Z programów informacyjnych lub podróżniczych, np. Wojciecha Cejrowskiego. Osobiste doświadczenia są rzadkie. Z Afrykańczykami kontaktuje się tylko 7 proc. Polaków.

Ta nikła wiedza o mieszkańcach Afryki i sporadyczny z nimi kontakt powodują, że większość pytanych określa swoje emocje jako neutralne (63 proc.). Sympatię (suma odpowiedzi “bardzo lub raczej lubię”) deklaruje jedna czwarta, emocje negatywne – co dziesiąty Polak.

Więcej osób deklaruje przyjazne uczucia do Afrykańczyków niż do Azjatów i Romów. Najbardziej lubimy mieszkańców Europy Zachodniej (41 proc. raczej i bardzo ich lubi), a najmniej – Romów (34 proc. raczej i bardzo ich nie lubi).

Przyjaźń – tak, ślub – nie

Blisko 62 proc. Polaków nie miałoby nic przeciwko temu, aby przyjaźnić się z Afrykańczykiem lub by był on ich lekarzem rodzinnym. Dwie trzecie akceptuje również Afrykańczyka jako nauczyciela swoich dzieci, sąsiada lub kolegę z pracy. Kwestią, która budzi większą rezerwę, jest małżeństwo własnego dziecka z Afrykańczykiem, na które zgodziłoby się 45 proc. pytanych. Podczas badań jakościowych ankietowani przyznawali, że zdają sobie sprawę z nieracjonalnego charakteru tej rezerwy: “To jest strach. My się po prostu boimy innego, bo nie znamy, nie wiemy, czego się spodziewać. I dlatego odrzucamy, nie akceptujemy. Trudno się przemóc”. Swoje robi też brak podobnych doświadczeń z przeszłości (to głównie u osób starszych) i nieznajomość języków obcych. U respondentów mających córki dominował lęk o przyszłość kobiety w obcej kulturze i przed utratą kontaktu w przypadku wyjazdu, ale także obawa przed negatywną reakcją otoczenia. Aby zamanifestować swój sprzeciw, nie wahali się nawet otwarcie przyznawać do uprzedzeń i rasizmu: “Będą mnie wytykali na ulicy wszyscy znajomi, że ona z czarnym chodzi”. “Człowieka zjedzą żywcem za coś takiego. Co rodzina by powiedziała, gdyby moja córka przyprowadziła takiego. A wnuczęta takie kolorowe. Jak iść z nimi do piaskownicy? Każdy się będzie patrzył, pytał, czy moje. No nie, nie dałbym rady”. “Ja mam trzy córki, nie wyobrażam sobie, jak by mi któraś… Jezu, odrzuca mnie, nie mogę patrzeć, przepraszam…”.

Polacy w większości patrzą przychylnie na przyjazd do naszego kraju studentów z Azji i Afryki. Imigranci to co innego. Co czwarty respondent jest przeciwny, a prawie co drugi jest neutralny lub nie ma zdania. Obawa ma podłoże ekonomiczne: “Ale jak to, to nam jest tak ciężko, nie mamy pracy, nie ma zasiłków i jeszcze innych tu ściągać i pomagać? A dlaczego, ja się pytam?”.

Co ciekawe, brak tolerancji uznawany był za naszą cechę narodową. Zdaniem respondentów w naszym społeczeństwie odmienność (wyglądu, ubioru, stylu życia, orientacji) wywołuje negatywne reakcje: “Ale co tu daleko szukać, my często siebie nie lubimy, Polaków, zazdrościmy, chcemy, by sąsiadowi się powiodło jak najgorzej. Mamy taką niechęć wpisaną”.

Władcy osiedla

Ankietowani zgadzają się ze stwierdzeniem, że w Polsce zdarzają się przejawy rasizmu, ale próbują przymykać oko na to, że do incydentów dochodzi w ich mieście. Najbardziej widoczne są rasistowskie napisy na murach, dostrzega je jedna trzecia respondentów, o nieprzyjaznych komentarzach słyszała nieco ponad jedna czwarta, a o napadach – jedna piąta.

Białystok znalazł się wśród trzech miast, w których przeprowadzono badanie jakościowe i tutaj obydwie grupy fokusowe jednoznacznie potępiły opisywane przez gazety pobicia. Winę przypisali grupie chuliganów-pseudokibiców (“władcy osiedla”). Jako powody podawano: nienawiść do wszystkiego co odmienne, głupotę, nudę, zazdrość.

Poglądy rasistowskie pojawiały się sporadycznie, ale – co smutne – te pojedyncze głosy nie wywołały silnego sprzeciwu pozostałych. W imię tolerancji uznawano, że każdy ma prawo wygłaszać własne opinie. Wydaje się, że panuje swego rodzaju przyzwolenie na wygłaszane rasistowskich poglądów w imię specyficznie pojmowanej wolności słowa.

Aby pogłębić badania, ich twórcy zrealizowali dodatkowe rozmowy w parach (diady) ze specjalnie dobranymi osobami o poglądach rasistowskich. Rozmawiali z dwoma młodymi białostoczanami – kumplami z osiedla, którzy określali się jako skini. Przyznawali się otwarcie do uczestnictwa w aktach agresji w stosunku do cudzoziemców i traktowali to jako swego rodzaju misję. W ich świecie wszelka odmienność jest gorsza i stanowi zagrożenie.

Dla “Gazety”

Paweł Duński z Millward Brown SMG/KRC, prowadzący badania:

– Miasta, w których prowadziliśmy badania jakościowe, wybraliśmy nieprzypadkowo. Jednak ta metoda nie służy ich porównywaniu, więc mogę się podzielić tylko moją ogólną refleksją. W Białymstoku, gdzie przebywa duża liczba cudzoziemców, respondenci mieli doświadczenia nie tylko z własnego podwórka. Wiele osób wyjeżdżało na Zachód, albo miało takich znajomych. Jednak te doświadczenia, paradoksalnie, nie zawsze budowały otwartość na innych. Zdarzało się, że badani przenosili stereotypy z krajów zachodnich bądź z USA – “czarnoskórzy mieszkają w gettach i handlują narkotykami, więc boimy się, by u nas nie było tak samo”. Wiele uprzedzeń miało podłoże ekonomiczne, obawiano się, że cudzoziemcy zabiorą Polakom pracę, której i tak jest mało, bo będą pracować za niższe stawki.

W niewielkim Włocławku obcokrajowców jest niewielu i są oni postrzegani jako część lokalnej elity – to koszykarze, jakiś wzięty lekarz – są szanowani i lubiani. W Warszawie z kolei, która wydaje się takim tyglem narodowościowym i kulturowym, ludzie mieli mniejsze opory przed otwartym wyrażaniem poglądów rasistowskich. Na grupach bez żadnego skrępowania padały teksty: “Jestem rasistą, nie lubię czarnych”.

W Białymstoku ludzie się krygowali. Mówili, że problem rasizmu istnieje, ale oni sami rasistami nie są. Mieli świadomość incydentów, takich jak pobicie studentki w galerii Białej i najnormalniej w świecie było im przykro. Z lekkim zażenowaniem tłumaczyli, że sami boją się wchodzić na niektóre osiedla, że tam każdy obcy jest wrogiem. Wrażenie wywołały na nich artykuły w prasie, donoszące o tych incydentach i widać było, że nie chcą być postrzegani jako rasiści, ksenofobi. Myślę, że to pozytywny wpływ lokalnych mediów. Agresja w stosunku do cudzoziemców zaczyna się od cichego przyzwolenia na głoszenie rasistowskich poglądów, z braku reakcji na werbalną agresję, z niezauważania pojawiających się problemów.

Metoda badań

Badania przeprowadzone były w lutym i marcu 2010 roku przez Instytut Badania Opinii Społecznej i Rynku Millward Brown SMG/KRC, na ogólnopolskiej, reprezentatywnej grupie tysiąca osób w wieku 15-75 lat (badanie ilościowe, sondaż typu omnibus, techniką wywiadów ankieterskich wspomaganych komputerowo, w domach respondentów). Dodatkowo projekt składał się z części jakościowej (sześć zogniskowanych wywiadów grupowych w Warszawie, Białymstoku i Włocławku oraz dwa dodatkowe wywiady w diadach – parach). Wyniki są dostępne na stronie internetowej www.afryka.org. Zostaną upowszechnione wśród imigrantów, a także przesłane do rządowych i samorządowych jednostek zajmujących się cudzoziemcami.

Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok

 Dokument bez tytułu