Po 24 latach najlepszą klubową jedenastką Afryki znowu jest drużyna z Algierii. W zakończonym przed chwilą meczu Entente Setif zremisowało z Vita Club 1:1. W tej sytuacji o triumfie “Czarnych Orłów” decydowały bramki strzelona na wyjeździe. Przed tygodniem w Kinszasie było bowiem 2:2.
W dzisiejszym spotkaniu rozegranym na 45 tys. stadionie w Blidzie do przerwy było bez goli. Zaraz na początku drugiej części do siatki trafił Sofiane Younes. Na szczęście dla ekipy z DR Konga w chwilę później wyrównał Chikito Lema Mabidi. 21-letni piłkarz huknął zza pola karnego tak mocno, że Sofiane Khedairia nie miał nic do powodzenia. Mabidi mógł być bohaterem finałowych gier, zdobył w nich przecież trzy gola, ale jak się okazało było to za mało.
Oglądałem drugą połowę w Internecie (na tyle na ile można było ją oglądać…). Vita Club miało przewagę w środku pola, ale brakowało klarownych sytuacji. Entente umiejętnie się broniło i zwycięski dla siebie remis zdołało dowieźć do końca.
Sukces tej drużyny to duże zaskoczenie. Przed rozgrywkami mało kto na nich stawiał. Dziś zdobyli prestiżowe trofeum, zgarnęli czek na 1,5 mln dolarów, a za miesiąc będą reprezentować Afrykę na klubowych mistrzostwach świata w Maroku.
ES Setif triumfuje w kontynentalnych rozgrywkach po raz drugi. Wcześniej udało im się to w 1988 roku. “Czarne Orły” dołączają tym samym Asante Kotoko z Ghany, Enyimba Aba z Nigerii, Esperance Tunis i JS Kabylie z Algierii, które dwa razy triumfowały w kontynentalnej rywalizacji. To też swego rodzaju podsumowanie świetnego roku dla futbolu w tym kraju Afryki Północnej. Latem “Lisy Pustyni” pierwszy raz awansowały przecież do drugiej rundy mundialu.
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl