Nie ma kraju w Afryce, poza Liberią, który byłby tak silnie związany swoją historią ze Stanami Zjednoczonymi. To właśnie z Ameryki, przybyli wyzwoleni niewolnicy, aby w 1847 roku utworzyć nowe państwo. Była nim Liberia.
Nie bez przyczyny Laura Bush i Condolezza Rice były obecne podczas inauguracji prezydentury Ellen Johnson Sirleaf. A sama prezydent Liberii odwiedza Stany Zjednoczone w nadziei na pozyskanie jeszcze większego wsparcia, potrzebnego w odbudowie kraju.
Oprócz spotkania z potencjalnymi inwestorami, Sirleaf będzie gościem kongresu i spotka się z prezydentem Georgem W. Bushem.
Liberia czeka na rezultaty wizyty pierwszej afrykańskiej prezydent-kobiety, która obiecała przyciągnąć obcy kapitał w swoim planie "pierwszych 150 dni".
(ps)