Pozdrowienia z Malagi

afryka.org Czytelnia Czytelnia Pozdrowienia z Malagi

Gdy przechadzałam sie plażami Torremolinos, turystycznego miasteczka na południu Hiszpanii, spotkałam Afrykańczykow, ktorzy prawie wszyscy trudnili sie tym samym. Chodzili wzdłuż plaży, każdy ze swoją torba i naklaniali zachodnich turystów do kupna to pocztówki, to pamiątek, to różnych gadżetow.

Udało mi sie porozmawiać z jednym z nich, gdy próbował sprzedać mi płytę. Kupiłam dwie i przy okazji dowiedziałam się, że pochodzi z Senegalu i przyjechał do Hiszpanii cztery miesiące temu, wraz z kolegami, w poszukiwaniu pracy. I w ten właśnie sposób próbuje zarobić na życie.

Mogłam się tylko domyślić jak trudne i pełne napięcia musi być to życie, ponieważ dosłownie kilka minut później widziałam jak grupa czarnych chłopaków ucieka przed policją. To czym sie trudnili, czyli handel naręczny był nielegalny. Uciekali i chowali po rozsianych wzdłuż całego wybrzeża restauracjach zwanych ”chiringuitos”. Zamawiali coś do picia i udawali turystów, nie dając policji pretekstu do ich zatrzymania.

W Maladze nie ma wielu czarnych Afrykańczyków. Tak przynajmniej wynika z moich obserwacji. Oprócz plażowych handlarzy i tych podróżujących kolejką miejską z wielkimi pakunkami, spotkałam jeszcze kilku studentow. Dopiero przyjechali do Hiszpanii i rozpaczliwie szukali kogoś, kto choć trochę mówiłby po angielsku. I ja, jak mi później powiedzieli, wydałam się im taką właśnie osobą.

Jeden chłopak z Nigerii spytał mnie, jaka jest Polska, jakim językiem się posługujemy (jakże się zdziwił, że nie hiszpańskim, tylko polskim) i czy dużo jest w naszym kraju ludzi z Afryki. Pokazałam mu wtedy moje zdjęcia z Polski z przyjaciółmi z Kongo, Ghany, Angoli, Nigerii, Beninu, Senegalu, Sudanu… Na początku bardzo się zdziwił, a potem… ucieszył.

Inni Afrykańczycy jakich spotkałam to właściwie nie Afrykańczycy tylko Afroamerykanie, którzy przyjechali do Malagi jako turyści. Przechadzali się beztrosko po Plaza Mayor, bo i cel ich wizyty był turystyczny.

Na południu Hiszpanii, która sąsiaduje z Afryką Północną, mieszka wielu Afrykańczyków pochodzenia marokańskiego. Poznałam tutaj marokańską rodzinę, wlaścicieli restauracji w jednym z centrum handlowych Malagi. Matkę i dwóch synów.

Z moich rozmów z Hiszpanami wynika, że nie wszyscy Marokańczycy cieszą sie dobrą opinią. Uchodzą za ludzi przebiegłych i niesłownych. Dlatego cieszę się, że moje dotychczasowe doświadczenia tego nie potwierdzily. Poznałam dotąd, Naoual, o której już pisałam na blogu, a która jest ciężko pracującą kobietą. Ona stara się być samodzielna i niezależna pomimo kultury, w jakiej się wychowała. I za to należy jej się podziw i szacunek.

To na razie tyle z moich afro-hiszpanskich obserwacji. Mam nadzieje, że następny artykuł napiszę już z Polski, bo bardzo tęsknię za Ojczyzną…

Pozdrowienia z Malagi,

Catherine

 Dokument bez tytułu