Pod górę idzie się dość trudno. Zwłaszcza w sierpniowym skwarze. Ścieżka, o ile ścieżką można ją nazwać, kończy się po kilkunastu metrach. Dalej trzeba walczyć z osuwającą się spod butów brunatną ziemią. Nic dziwnego, chyba rzadko kto tędy się wspina. Krzyż jest wysoki, metalowy, lekko podrdzewiały.
Góruje nad miastem, choć nie z każdego miejsca jest widoczny. I choć to miejsce nie może konkurować z Monte Verde, skąd rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na zatokę Porto Grande, Mindelo i jego okolice, główne miasto wyspy São Vicente widać stąd jak na dłoni. Krzyż postawiono tu na pamiątkę wizyty Jana Pawła II w 1990 roku.
Był to pierwszy etap 6. pielgrzymki polskiego papieża do Afryki. 25 lutego samolot z Janem Pawłem II wylądował na Santiago. Ojca Świętego powitał na lotnisku w Praia biskup Antonio Veglio, pronuncjusz apostolski oraz miejscowy ordynariusz Livramento Evora. Prezydent Cabo Verde Artistides Pereira, za którym przybiegły dzieci z kwiatami i białym gołębiem, powiedział: „ „Nasz kontynent umęczony niedorozwojem, dotkliwą suszą i brakiem zasobów naturalnych wita Ciebie jako Posłańca Nadziei, Pokoju i Pojednania". Gołąbek, symbol rozpoczynającej się wizyty „Posłańca Pokoju” uwolniony pofrunął ku niebu, a Jan Paweł II pojechał na spotkanie w katedrze.
Nazajutrz, w obecności około 20 tysięcy wiernych odprawił mszę świętą na stadionie Fontinha w Mindelo. Nieoczekiwanym wydarzeniem – na Cabo Verde deszcz jest zawsze wydarzeniem – były pierwsze od 4 miesięcy opady deszczu, które miejscowi nazwali „deszczem Papieża” i uznali za szczególny w tym dniu dar od Boga. Po południu Jan Paweł II wrócił do stolicy i nad brzegiem morza, na placu Guebra-Canela odprawił kolejną Mszę św., wciąż w strugach padającego deszczu.
Mówiąc o roli, jaka winien spełniać Kościół na Cabo Verde powiedział: „„Kościół pragnie tak jak w przeszłości popierać dążenia ludu ku sprawiedliwości i ku pokojowi. Wartości te tkwią głęboko w duszy Waszego narodu i stały się podstawą głębokiej więzi z Kościołem. Gdyby Kościół został pozbawiony tej więzi, gdyby go wyeliminowano z życia narodu, byłoby to po prostu okaleczeniem całego dziedzictwa społeczno-kulturalnego waszego archipelagu". Wieczorem papież spotkał się jeszcze na stadionie z młodzieżą, a rano, 27 lutego, odleciał do Gwinei Bissau.
Wysoki, metalowy krzyż na jednym ze wzgórz okalających Mindelo to namacalny dowód, że o tej wizycie nie chciano tu zapomnieć. Czy tylko krzyż? Na Alberto, młodego taksówkarza trafiam nie po raz pierwszy. Jest uśmiechnięty, sympatyczny i jak wszyscy tutaj, bardzo uczynny. Nawet jeśli ma klienta widząc mnie na ulicy zawsze pyta, czy nie wybieram się gdzieś dalej. „Mogę cię podrzucić, gratis”. Na tablicy rozdzielczej jego taksówki stoi zdjęcie Jana Pawła II. „Naprawdę jesteś z Jego kraju? – pyta wyraźnie ucieszony. – Nadal jest dla mnie jak ojciec” – dopowiada. – I noszę go też tu”, kładzie rękę na sercu. „Vojtila? Tak się to wymawia?”.
Z okazji wizyty Jana Pawła II poczta Cabo Verde poświęciła Mu okolicznościowy bloczek, monetę oraz kilka kart pocztowych. A gdy „odszedł do domu Ojca” na Wyspach Zielonego Przylądka ogłoszono trzydniową żałobę.
Elżbieta Sieradzińska