Polska prasa o Afryce: Malaria zamiast zimy

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Polska prasa o Afryce: Malaria zamiast zimy

Globalne ocieplenie? Zagraża nie tylko zimie, ale i nam pojawieniem się szeregu tropikalnych chorób nad Wisłą. Co więcej w Afryce, gdzie rodzi się większość z nich, brakuje lekarzy i „Tygodnik Powszechny” wezwał tytułem jednego z artykułów polskich medyków do wyjazdu na kontynent afrykański. Tym bardziej, że to z Afryki pochodzi człowiek – o czym mogliśmy przeczytać w „GW”. Zresztą polska prasa poruszyła także kilka innych ważnych tematów. Jeden z portali internetowych zestawił pomoc rozwojową jaką udziela Polska także krajom Afryki z raportem Komisji Europejskiej, z którego wynika, że prawie 1/3 małych Polaków jest zagrożona nędzą.

Wszyscy pochodzimy z Afryki…

To z Afryki pochodzi człowiek – czytamy w „GW”. Właściwie wydawałoby się, że to oczywiste w świetle wielu przeprowadzonych badań, ale tak nie jest. Dlaczego? Naukowcy wciąż drążą temat, teraz już nie wyruszając w poszukiwaniu śladów pierwszych ludzi, ale badając DNA. Dwa międzynarodowe zespoły genetyków dowiodły, że kod genetyczny współczesnych mieszkańców Afryki jest najbardziej zróżnicowany i stąd twierdzenie o afrykańskim pochodzeniu Homo sapiens.

„Ludzie żyjący w innych częściach świata są bardziej jednolici genetycznie, co można prosto wyjaśnić. Gdy z Afryki wyruszała w świat grupa naszych przodków, reprezentowali oni tylko część afrykańskiego bogactwa genów. A właśnie z tej części rozwijała się cała nowa populacja. Z nowego miejsca pobytu znowu wyruszała grupka, by osiedlić się gdzieś dalej, i ona znowu stanowiła tylko część początkowej różnorodności typów DNA. I tak dalej, i dalej. W ten sposób, analizując zróżnicowanie genomów współczesnych populacji ludzkich, można wytyczyć drogę migracji naszego gatunku.”

Po co takie badania? Okazuje się, że „Badania nad różnorodnością genetyczną w różnych populacjach to nie tylko fascynująca wędrówka w przeszłość. To także ważne narzędzie, które pozwoli na szukanie źródeł różnych chorób. Większość z nich ma jakieś przyczyny w genach. Możemy ich szukać, porównując DNA różnych ludzi – zdrowych i chorych”. 

A chorób coraz więcej…

„Atakuje nas coraz więcej coraz groźniejszych chorób zakaźnych. Pochodzą głównie z tropików. Największą część z nich łapiemy od zwierząt. Resztę zawdzięczamy… własnej głupocie” – ostrzega na swoich łamach „Wyborcza”. Ale za chwilę dodaje, że na podstawie opracowanej przez naukowców mapy okazało się, że „najgorętsze skupiska” chorób zakaźnych znajdują się w w bogatych Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej. Nie oznacza to stanu epidemii na bogatej „Północy” – uspokajają badacze – tylko fakt istnienia najlepszych służb epidemiologicznych, które skuteczniej niż w Afryce czy w Azji wykrywają choroby.

Ci sami badacze nie mają wątpliwości, co do miejsca powstawania chorób. „Epidemie przychodzą do nas z tropików i terenów subtropikalnych Afryki i Azji. To tam rodzą się choroby i dopiero stamtąd emigrują do Europy i Ameryki.” Cytowani przez „GW” naukowcy twierdzą, że większość z nich „aż 60 proc. (…) << dostaliśmy >> od zwierząt, głównie dzikich. A tych, żyjących na wolności, najwięcej jest właśnie w Afryce i Azji. Przykładów można by podać wiele. Najbardziej znane to HIV, który prawdopodobnie przeskoczył na ludzi z afrykańskich szympansów, czy wirus SARS, którego nosicielami były chińskie łaskuny.” Wniosek: „Musimy chronić tereny bogate w dziką faunę i ograniczać trwający tam rozwój cywilizacji. To może nas ochronić przed epidemiami.”

Badania dowiodły też, że 1/5 chorób przenoszą owady. Natomiast malaria, w związku globalnym ociepleniem, wkroczy na duży obszar Europy. Winni są ludzie, odpowiedzialni za zmiany klimatu, ale też antybiotyki, które osłabiły nasze organizmy.

Lekarzu, jedź do Afryki!

„Tygodnik Powszechny” chce tym tytułem nakłonić do refleksji nas stanem służby zdrowia na kontynencie afrykańskim. O ile w Stanach Zjednoczonych na opiekę zdrowotną jednej osoby przeznacza się 4 tysiące dolarów rocznie, to w połowie krajów Afryki suma ta nie przekracza 15 dolarów. To zatrważające dane, zwłaszcza dla kontynentu zdziesiątkowanego przez AIDS, na którym coraz częściej odnotowuje się przypadki lekoopornej malarii i gruźlicy.

Zdaniem „Tygodnika” nie powiodły się próby zreformowania systemu opieki zdrowotnej, bez którego nie ma mowy o skutecznej walce z chorobami: „rozwiązania skopiowane z państw europejskich okazały się niewypałem. Reforma – sprowadzająca się do redukcji sektora państwowego i promocji prywatnego, w tym zamrożenie płac lekarzy i nałożenie na pacjentów obowiązku odpłatności za świadczenia zdrowotne – doprowadziła do całkowitego załamania systemu opieki medycznej.”

Ratunkiem maja być szpitale misyjne. Bez nich – twierdzi „Tygodnik – system pomocy medycznej w Afryce załamałby się zupełnie. Jednak i one potrzebują lekarzy. Nadzieję pokłada się także w polskich medykach. Ale okazuje się, że coraz więcej świeckich wyjeżdżających, żeby leczyć rezygnuje wobec trudnych warunków panujących w Afryce. Z drugiej strony połowa Afrykańczyków, którzy kończą uczelnie medyczne nie chce pracować na swoim ojczystym kontynencie i wyjeżdża na „Północ”.

„Po wejściu Polski do Unii tysiące lekarzy wyjechało do pracy za granicą. Kolejni się nad tym zastanawiają. Może znajdą się wśród nich tacy, którzy zamiast na Zachód ruszą do Afryki?” – sugeruje „Tygodnik”.

Najemnik w „Czarnej Plaży”

I tym razem nie zabrakło ciekawego artykułu, autorstwa Wojciecha Jagielskiego. Tym razem napisał on o brytyjskim najemniku, Simonie Mannie, który trafił do najgorszego więzienia w Afryce. Za próbę obalenia obecnego władcy Gwinei Równikowej, najpierw aresztowało go Zimbabwe. Prezydent tego drugiego kraju, Robert Mugabe, zyskał na transferze więźnia dostawy ropy.

Jednak Mann nie jest ani bohaterem ani ofiarą. Sam jest kondotierem i działał na zlecenie 12 przedsiębiorców z Londynu. Czyli mamy klasyczny scenariusz, rodem z książki Forsytha. Tyle, że teraz ci mocodawcy milczą, a Manna czeka dożywocie i raczej krótki żywot w więzieniu, gdzie nie ma nawet leków. Zresztą nie będzie on pierwszym „psem wojny”, który trafił do „Czarnej Plaży”.

Polska nie dba o swoje dzieci

Taki wniosek można wyciągnąć po lekturze tekstu na Pardon.pl. Otóż minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, chwalił się jak Polska pomaga krajom ubogim. Jednak jak to się dzieje, że pomaga się Afryce czy Gruzji, a co trzecie dziecko nad Wisłą chodzi głodne. „Dlaczego żaden ze zgromadzonych na tej konferencji prasowej dziennikarzy o to nie zapytał?” – pisze Pardon.pl. – „Pewnie nie czytali ostatniego raportu Komisji Europejskiej. Jak pan minister. Poza tym – bieda. Fuj. Taki brzydki temat.”

Wspomniany raport stwierdził, że 29 procent polskich dzieci jest zagrożonych nędzą. Polskę wyprzedziła nawet Rumunia, uznawana za mniej zamożny kraj.

„Boso, ale w ostrogach. Za cenę wstydliwego ignorowania polskiej biedy, polskich dzieci, które chodzą głodne, nasi politycy mogą kultywować za granicą obraz Polski hojnej i dostatniej” – podsumowuje Pardon.pl.

Mezo w afrykańskim buszu

I na koniec, trochę lżejszy temat. Mezo wyruszył z Poznania do Afryki. Zwiedził Kenię, Ugandę i Tanzanię. Jak można było się spodziewać, relacja obfituje w różne opowieści. Jednak najciekaw
sze jest jej zakończenie: „Co ciekawe, gdy w Kenii podczas safari zapytałem kierowcę czy wie gdzie leży Polska i z czym mu się kojarzy odpowiedział coś w stylu. „Polska, to gdzieś w Europie, a kojarzy mi się z takimi państwami jak Szwecja i Norwegia czyli z dobrobytem i z brakiem korupcji" Na początku chciałem zaoponować, ale pomyślałem, że w sumie dlaczego? Po co psuć nasze dobre imię, a poza tym, w tej Polsce naprawdę nie jest tak źle. Zakończę więc patriotycznie. Wyjazd do Afryki to istotnie była wspaniała wyprawa, ale dla mnie najlepszym miejscem do życia zawsze pozostanie Poznań i Polska.”

Paweł

 Dokument bez tytułu