„Dlaczego Afrykanie chcą przyjeżdżać na studia do Polski?” – często zadawałam sobie to pytanie. Nie mogłam zrozumieć czemu wybrali właśnie Polskę, jeśli mogli studiować w bardziej rozwiniętych krajach UE albo w USA. Co determinowało ich decyzje? Postanowiłam zaczerpnąć informacji na ten temat u źródeł.
Sarah pochodzi z Kenii. Po raz pierwszy usłyszała o Polsce prawie osiem lat temu. Niedawno ukończyła studia na Uniwersytecie Medycznym w Warszawie.
– Przyjechałam do Polski, ponieważ w moim kraju była korupcja. Moje miejsce na uczelni zostało sprzedane. Znalazłam się w pierwszej setce spośród pół miliona licealistów, zdających maturę w moim kraju, a na studia medyczne się nie dostałam – twierdzi Sarah. – kierunek, na który za wszelką cenę chciałam pójść. Przez Ministerstwo Edukacji w moim kraju dowiedziałam się o stypendiach zagranicznych, między innymi w Polsce – wspomina.
Z wąskiej oferty edukacyjnej – spośród Rosji, Ukrainy i Polski – Sarah wybrała Polskę. Kraj, o którym wcześniej nie słyszała. Kraj, który w jej ojczyźnie jest często mylony z Holandią (ze względu na podobieństwo wymowy nazw krajów w języku angielskim – Poland i Holland) albo kojarzy się z obszarem postkomunistycznym.
Milton był w innej sytuacji. Cała jego rodzina przeprowadziła się z Angoli do Polski. Jego tata skończył studia na Uniwersytecie Warszawskim i dostał pracę w stolicy Polski.
– Dla mnie jednym z najistotniejszych powodów, dla których przenieśliśmy się tutaj, była możliwość chodzenia do liceum z maturą międzynarodową, w którym obowiązywał tylko język angielski. Mimo że mój tato ukończył uczelnię w Polsce, o tym kraju dowiedziałem się dopiero, jak tu przyjechałem – przyznaje. Milton studiuje zarządzanie w języku angielskim na UW.
Sarah przyjechała sama. Bała się stracić stypendium, w ramach którego mogła studiować za darmo. Żeby się utrzymać, musiała jednak udzielać korepetycji z angielskiego. Przez rok uczęszczała na lekcje języka polskiego, żeby móc potem uczyć się po polsku. Rano studiowała, a popołudniami pracowała. – Było ciężko, ale udało się – wzdycha.
Nie była to jedyna trudność. – Najbardziej zdziwiła mnie ponura atmosfera. Ludzie w ogóle się nie uśmiechają, nieznajomi nie mówią do siebie „Dzień dobry!”, nikt nie zagaduje. Przez pierwszy tydzień byłam przerażona! Kenia może nie jest bogatym krajem, ale ludzie są bardziej otwarci i serdeczni. Cieszą się ze wszystkiego – dodaje.
Chociaż wiele rzeczy wywarło też na Sarze pozytywne wrażenie w pierwszych miesiącach jej pobytu. Na przykład sieć komunikacji miejskiej. No i był główny powód, dla którego Sarah od razu po studiach, nie wróciła do Kenii. Powiedziała „tak” na ślubnym kobiercu, wychodząc za mąż za Polaka. – Nadal czuję się w stu procentach Kenijką, ale wiem, że jak na razie moje miejsce jest w Polsce – mówi.
Milton obecnie studiuje. Jest człowiekiem ambitnym i pełnym pomysłów na przyszłość.
– Moją przyszłość widzę wszędzie. Uważam się za obywatela świata (chociaż nim nie jestem), ale w tej chwili Warszawa jest miejscem, gdzie chcę być. Wiem doskonale, że niełatwo się tu żyje, ale widzę tu dużo możliwość. Ludzie, którzy mnie otaczają, sprawiają, że mogę realizować moje pragnienia i marzenia. Po 6 latach już czuję się tu jak w domu!
Milton pasjonuje się muzyką i gra koncerty ze swoim zespołem w warszawskich klubach. Na pytanie, czy zdecydowałby się tu przyjechać, gdyby jeszcze raz miał dokonać wyboru, a wiedział o Polsce tak wiele, jak teraz, odpowiada:
– Różne można mieć opinie na temat Polaków, kiedy mieszka się za granicą i nie ma się z nimi bezpośredniego kontaktu. Ja osobiście byłem bardzo ciekawy nowej kultury i osób. O Polsce i o Polakach można wiedzieć wszystko albo nic, a najlepszym sposobem na poznanie Polski jest bezpośredni kontakt. Tylko tak można poznać, czym jest prawdziwa Polska. Zrobiłem to i się nie zawiodłem.
Podobnie jak Polacy nie wyjeżdżają na studia za granicę z desperacji, Afrykanie nie przyjeżdżają do Polski z rozpaczy. Czasem decyduje przypadek, czasem okoliczności, a niekiedy okazja. Tak liczny napływ „obcej” ludności z innego kontynentu może jednak budzić zaciekawienie, a niekiedy nawet mało przychylne nastawienie. Chociaż świadomość, że Afrykanie wiedzą tyle o Polsce, co Polacy o Afryce, czyli praktycznie nic – tylko plotki i stereotypy, może otworzyć nas na dialog międzykulturowy. A dialog to najprostsza droga do tego, aby się poznać.
Joanna DZIMWASHA
„Tekst powstał w ramach programu „Różnorodność społeczna w mediach – tworzenie przekazów medialnych z uwzględnieniem standardów równego traktowania” organizowanego przez Fundację na rzecz Różnorodności Społecznej. Więcej o programie: www.ffrs.org.pl. Za treść artykułu odpowiada autor/autorka. Poglądy w nim wyrażone nie są oficjalnym stanowiskiem Fundacji na rzecz Różnorodności Społecznej.”