W Gabonie znalazłam się zupełnie przypadkiem. Kiedy w sierpniu 2009 mój samolot lądował na lotnisku im. Leona M’ba, pierwszego prezydenta wolnej Republiki Gabońskiej, ja bardziej koncentrowałam się na spotkaniu z ukochanym, którego miałam zobaczyć po miesiącach rozłąki, niż na zdobywaniu kulturowych doświadczeń. Ale i na nie przyszedł czas.
Czas spędzony w Afryce nauczył mnie wielu rzeczy i zweryfikował wiele poglądów. Bywało ciężko, bywało zabawnie, bywało fascynująco. „Opisz Gabon jednym słowem,” – zażądał mój przyjaciel. – „Musi być takie jedno słowo.” „Nie. – odpowiedziałam bez namysłu. – Gabon to kraj kontrastów. Piękny. Brzydki. Bogaty. Biedny. Dziki. Cywilizowany.” „A więc twoje słowo to »kontrast«.” – odrzekł. Jak zwykle miał rację.
Moja decyzja o wyjeździe do Afryki na dłuższy czas była przemyślana. Choć nie wiedziałam, czego się spodziewać, byłam pewna, ze „jakoś to będzie”, co okazało się jednym z ulubionych powiedzonek Gabończyków (ça va aller, madame! słyszę niemal na każdym kroku). Wiedziałam, że to nie Europa. Ale miałam przecież mieszkanie, a nawet pracę, nie zaczynałam więc od zera. Mój partner był ogromną pomocą i oparciem. Nie byłam sama. Wielu rzeczy musiałam się jednak nauczyć od początku. Po pierwsze i najważniejsze – języka. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z francuskim. Po drugie – że jestem biała. Tego też nie byłam zbytnio świadoma. Po trzecie – jak poruszać się po mieście, jak je oswoić… Bez publicznego transportu to nie takie łatwe. Krok po kroku, odnalazłam się w afrykańskiej metropolii. Nigdy do końca nie będę się tu czuła jak w domu, to prawda. Zawsze będę przyjezdna, obca. Ale i to da się polubić. Czasem po prostu potrzeba czasu.
A z czasem… no cóż, pokochałam Gabon. Nauczyłam się go, odnalazłam swoje miejsce, zaczęłam funkcjonować à la gabonaise. Odkryłam, że wszyscy ci, którzy znają Afrykę Środkową, mają rację: albo się w niej zakochasz, albo uciekniesz. Ja postanowiłam nie uciekać.
Poznajcie Gabon razem ze mną. Zaręczam, że warto.
Kasia Koniecka
autorka mieszkała w Libreville