Wiatr zmian, który wieje nad Afryką Północną dotarł nawet do obozów zachodniosaharyjskich uchodźców. „Rewolucyjna Młodzież” Saharyjczyków domaga się reform od swojego rządu, który rządzi narodem na wygnaniu od 35 lat. Istnieje jednak podejrzenie, że protest jest organizowany na zlecenie Maroka, bo organizatorzy wzywający do udziału w planowanej na sobotę pikiecie wciąż pozostają anonimowi.
Działania na rzecz zmian odbywają się w nawiązaniu do niedawno obchodzonej 35. rocznicy powstania Saharyjskiej Demokratycznej Republiki Arabskiej. Jest to jedyne afrykańskie państwo, uznane przez wiele krajów, i będące członkiem Unii Afrykańskiej (UA), które funkcjonuje w warunkach obozów uchodźców w sąsiadującej z Saharą Zachodnią Algierii. Terytorium tego kraju od 1975 roku jest okupowane przez Maroko, które nie chce zgodzić się nawet na referendum w sprawie przyszłości zachodniosaharyjskiego terytorium, w świetle prawa ostatniej kolonii w Afryce.
150 tysięcy obywateli-uchodźców jest juz zmęczonych swoim położeniem. Postulaty reform są wyjątkowe, bo dotychczas Saharyjczycy w imię solidarności i jedności godzili się na rządy Frontu Polisario. Teraz też nie chcą zmieniać władzy, tylko sposób jej sprawowania. Zdają też sobie sprawę, że żyją w stanie wojny z Marokiem, co mimo zawieszenia broni, obowiązującego od 1991 roku, sprawia, że nawet w sytuacji zapowiadanych protestów, nie odżegnują się od walki i męczeństwa za wolną od marokańskiej władzy ojczyzny.
Zachodniosaharyjski wiatr zmian nie oznacza wołania o odejście zachodniosaharyjskiego prezydenta Mohameda Abdelaziza i jego rządu. Saharyjczycy chcą prosić o poprawę warunków swojego życia, o większą uwagę dla potrzeb ofiar wojny i rodzin męczenników, oraz zdecydowanego wsparcia dla rodaków, którzy żyją pod marokańską okupacją. Oprócz tego, Saharyjczycy z ruchu „Rewolucyjna Młodzież” żądają też ukrócenia nepotyzmu, trybalizmu i korupcji wśród osób reprezentujących administrację rządową. Zdaniem młodych Saharyjczyków ludzie z rządu zaczynają bardziej dbać o wypełnienie swojej kieszeni niż o interesy osób, o które powinni się troszczyć. Skradzione fundusze pomocowe powinny wrócić do Saharyjczyków.
„Młodzież” domaga się też miejsca w polityce. Czas na nową generację w zachodniosaharyjskim rządzie. Miałaby to ułatwić zmiana w systemie wyborczym, który wyłaniałby członków i parlamentu uwzględniając głos wszystkich Saharyjczyków.
Demonstracja w sprawie reform ma odbyć się 5 marca, w sobotę, przed biurem zachodniosaharyjskiego prezydenta na uchodźstwie. Organizatorzy wzywają do zabrania zachodniosaharyjskich flag. Chcą w ten sposób zapobiec wykorzystywaniu ujęć z protestu przez marokańskie media, które nie zgodzą się na pokazywanie zachodniosaharyjskich flag.
Jest jednak dużo znaków zapytania w związku z planowaną demonstracją. Nie wiadomo kto za nią stoi, bo organizatorzy pozostają anonimowi. Pod zapowiedzią protestu nie podpisał się żaden z jego ewentualnych inicjatorów. Zapowiedź trafiła zresztą przede wszystkim do mediów, a nie do Saharyjczyków. Prominentni zachodniosaharyjscy działacze nie zaprzeczają jednak, że część postulowanych reform jest potrzebna. Twierdzą też, że nadszedł czas, aby dopuścić młodsze pokolenia, często urodzone już na wygnaniu do władzy. I czas wsłuchać się w znowu w głos Saharyjczyków represjonowanych przez Maroko na ziemiach okupowanych. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do Królestwa Maroka, w Saharyjskiej Demokratycznej Republice Arabskiej jest już teraz, bez potrzeby zmiany prawa miejsce dla nowych działaczy.
Być może 5 marca dowiemy się kim są inicjatorzy protestu. I tylko wtedy będzie można wykluczyć ewentualną prowokację. Maroko było zawsze zainteresowane osłabianiem oporu Saharyjczyków. Rozbijając struktury państwa saharyjskiego na wygnaniu będzie łatwiej ostatecznie podporządkować niepokorną kolonię, która wciąż domaga się niepodległości.
p