Stało się. W finale biegu na 800 metrów nie zobaczymy żadnego z pewnych kandydatów do zdobycia olimpijskiego złota.
Pierwszy bieg kwalifikacyjny nie zapowiadał katastrofy. Zgodnie z planem, pierwsze miejsce zajął Wilfried Bungei i wszystko wydawało się być pod kontrolą. Następny półfinał był o blisko 2 sekundy szybszy i zafundował nam porażkę jednego z faworytów. Mbulaeni Mulaudzi był na mecie dopiero szósty, choć jego wynik dałby awans w pierwszym biegu. Sprawcą tak mocnego tempa był reprezentant Kenii, Alfred Kirwa Yego, który urządził sobie wyścig z Sudańczykiem, Ismailem Ahmedem Ismailem. Obaj uzyskali przepustkę do niedzielnego finału.
Ostatni, trzeci pojedynek, był prawdziwym nokautem. Główny pretendent do zdobycia medalu, Abubakr Kaki zajął ostatnie miejsce z kompromitującym dla siebie czasem – 1:49.19. Tuż przed Sudańczykiem, na metę przybył Abraham Chepkirwok. Ugandyjczyk wyprzedził lidera światowych list o zaledwie 3 setne sekundy. Awans z tego biegu uzyskał Algierczyk, Nabil Madi i Gary Reed, reprezentujący barwy Kanady.
Czwartku dobrze nie zapamiętają również Nigeryjczycy i Południowoafrykańczycy. Sztafety obu tych reprezentacji, wzięły udział w kraksie, wywołanej przez Amerykanów. Szczególnie mają czego żałować ci pierwsi, gdyż ich sprinterzy byli typowani, jako jedni z tych, którzy mogą bić się o brązowy medal.
Panie miały więcej szczęścia i w ich biegach liczyły się tylko i wyłącznie umiejętności. Nie zawiodły Nigeryjki, które ujrzymy w jutrzejszym finale 4×100 m.
Wcześniej odbyły się eliminacje do biegu kobiet na dystansie 1500 metrów. Awans do sobotniego finału uzyskały dwie reprezentantki Maroko i jedna Kenijka.
Maciek Bartoś