Kibice w Rabacie, Casablance i Marakkeszu odliczają już godziny do startu swoich idoli na XIX Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Większych szans na znaczne powiększenie swojego medalowego dorobku nie mają, lecz ciągle żywa jest historia świetnych biegaczy z Maroka. Czy znów zawojują świat?
Chociaż zakończył już karierę, to nadal jego gwiazda nie gaśnie. Ambasador Unicefu i członek IAAF. Najlepszy Lekkoatleta Świata 2002 roku. Żywa legenda Marokańskiego sportu. O kim mowa? O Hichamie El Guerrouju, wielkim człowieku zarówno na bieżni, jak i poza nią.
14 września 1974roku. Miasto Berkane, południowo-wschodnie Maroko. Rodzi się dziecko, o którym za 20 lat usłyszy cały świat.
Hicham, jako mały chłopiec, nie żywił zbytniej pasji do lekkoatletyki. Była mu właściwie obojętna – sport jak każdy inny. Przełomem w życiu późniejszego mistrza, była osoba Saida Aoulta. Złoty medalista z Los Angeles zrobił wielką karierę w swoim kraju, przez co pojawiło się wielu młodych adeptów tej dyscypliny. Wśród nich był 10-letni wówczas Hicham El Guerrouj. Jedenaście lat później wywalczył swój pierwszy medal Mistrzostw Świata i stał się rozpoznawalny na całym świecie. Kolejne cztery edycje tych rozgrywek to dominacja Marokańczyka, który nie dawał rywalom żadnych szans.
Na swoje pierwsze Igrzyska, rozgrywane w Sydney, jechał już jako mistrz i rekordzista świata na 1500 metrów. Był pewien, że wygra, a jednak tak się nie stało. Ubiegł go Kenijczyk, Noah Ngeny, który wprawił w osłupienie wszystkich obserwatorów. Faworyt numer jeden, został pokonany, lecz nie opuścił rękawic. Zaczął trenować jeszcze ciężej i zapałał rządzą rewanżu.
Stadion Olimpijski, Ateny. Doświadczony Hicham El Guerrouj po raz drugi staje przed szansą zapisania się w annałach Igrzysk Olimpijskich. Cztery lata temu przegrał na własne życzenie. Teraz, bogatszy o przykre doświadczenia, chce się odegrać.
Tak jest! Wielki Hichiam El Guerrouj potwierdził swoją dominację na dystansie 1500 m. Wygrał minimalnie, bo o zaledwie 12 setnych sekund, nad Bernardem Lagatem, ale dla niego liczy się teraz złoto.
Czułem, jakby Lagat wracał wciąż i wciąż. W pewnym momencie myślałem, że to znowu Sydney. Wciąż wracał, jak bumerang, ale kiedy Lagat się zamknął ostatni raz, poczułem dopływ dodatkowej energii. To niesamowite – w Sydney płakałem ze smutku, teraz płacze z radości. jestem jak 5latek, który dostał zabawkę. Tak mówił Marokańczyk po zwycięstwie.
W biegu na 5 kilometrów nie dał szans świetnemu Kenenisie Bekele, co powszechnie zostało uznane, za sporą niespodziankę.
W wywiadzie „na gorąco”, po wygranej, odniósł się do fińskiego multimedalisty, Paavo Nurmi, który, tak jak on, zdobył dwa złota, na dystansach 1,5 i 5 km.
Paavo Numi jest legendą. Jest jednym z tych sportowców, którzy tworzą historie. Zostawił nazwisko w odpowiednim miejscu, odpowiednim czasie. Teraz jestem w stanie dołączyć swoje nazwisko. On jest z zupełnie innych czasów, oglądał go jeszcze mój dziadek. Stać teraz obok niego, jak to opisać? Nie mogę znaleźć odpowiednich słów.
Może obronię mój tytuł mistrza świata w przyszłym roku. W tym roku moim celem było wygranie obu wyścigów na olimpiadzie w Atenach, które są miejscem narodzenia sportu. W przyszłym sezonie mam zamiar pójść o krok dalej i pobić rekord świata na 5000 m. Kto wie? Może jednak będę w 2008 ścigał sie przeciwko Bekele w maratonie.
Kto mógłby zastąpić wielkiego El Guerrouja? Przed kilkoma laty, wydawało się, że idealnym kandydatem na nowego mistrza, mógłby być Rashid Ramzi. Urodzony w nadmorskiej Safie, 28-letni Marokańczyk, postanowił przed kilkoma laty zmienić swoje barwy. Wraz z trzema innymi zawodnikami został skuszony znacznie lepszymi warunkami do treningu oraz perspektywą pracy w… armii Bahrajnu. Teraz, już nie jako Marokańczyk, jest wymieniany, jako jeden z kandydatów do zdobycia olimpijskiego medalu. Warto dodać, że w swoim dorobku, posiada już dwa złote i jeden srebrny krążek Mistrzostw Świata, wywalczone na średnich dystansach.
Sytuacja nie jest jednak aż tak tragiczna. Maroko posiada biegaczy, którzy może wielcy nie są, ale przy odrobinie szczęścia, mogą narobić sporego szumu. W tym gronie jest Hasna Behnassi . Ma 30 lat i jej koronnym dystansem jest 800 metrów. Na swoim koncie posiada wiele sukcesów, jak np. srebrny medal olimpijski, przywieziony z Aten. Tam przegrała nieznacznie z Kelly Holmes, będącą wówczas w życiowej formie. Teraz, już jako doświadczona zawodnika przyznaje, że bardzo chciałaby zdobyć złoty medal w Pekinie, który byłby zwieńczeniem jej kariery. Liczymy, że jej marzenie się spełni.
Póki co, żaden marokański sportowiec, nie jest zaliczany do grona murowanych kandydatów, do zdobycia medalu. Życie niejednokrotnie pokazało, że niespodzianki w sporcie, to rzecz normalna. Czy jedną z nich sprawi w tym roku Maroko? Tego dowiemy się już niebawem.
Maciek Bartoś