Pamiętnik „Zniewolonego”

afryka.org Kultura Książki Pamiętnik „Zniewolonego”

Filmowa adaptacja wspomnień Solomona Northupa (1808-?), doczekała się zasłużonego Oscara. W ślad za obrazem, który pojawił się na ekranach polskich kin w lutym, na półkach w księgarniach pojawiło się tłumaczenie książki, stanowiącej inspirację do realizacji „Zniewolonego” przez Steve’a McQueena.

Świadectwo Northupa poraża ogromem okrucieństwa. To nie jest książka, podobnie dzieje się w przypadku filmu, która pozwoli nam rozerwać się w czasie czytania. Czytamy bowiem o rzeczywistości, wcale nie tak dawnej, która nawet po zniesieniu niewolnictwa, trzymała się mocno za oceanem.

Wspomnienia Northupa nie są jednak jednoznaczne. Oprócz okrutników, ludzkich bestii handlujących i korzystających z niewolniczej pracy czarnych Amerykanów, autor pamiętnika z niewoli pisze też o zgoła innych postawach. William Ford jest dobrym właścicielem, panem w swoim majątku, i nie zdaniem Northupa nie było jego winą, to, że został wychowany w duchu akceptacji niewolniczego systemu pracy, z której rezultatów mógł korzystać. Kim innym jawi się być Edwin Epps, w pijanym widzie dający upust swojej agresji i prostactwu. Wykorzystujący niewolnicę Patsey.

Pamiętnik Northupa wciąga w przeżywanie 12 lat w niewoli, które spędził autor, wolny mieszkaniec stanu Nowy Jork, podstępem sprzedany handlarzowi niewolników.  Cała historia wydaje się być nieprawdopodobna. Ponad dekada oczekiwania na odsiecz Północy. Na sposobność do wysłania kolejnego listu. Stracone nadzieje i cierpienia. I wreszcie świat niewolników z Południa. Northup opuszczając plantację Eppsa, zostawia za sobą tych, którzy nie mieli szansy na wyzwolenie.

„Zniewolonego” powinien przeczytać każdy. Pozwala zrozumieć trudną historię Stanów Zjednoczonych, gdzie równość bez względu na rasę, nie była czymś oczywistym, jeszcze pół wieku temu.

Byłem tylko „czarnuchem” – napisał Northup – i znałem swoje miejsce, ale równie mocno jak każdy biały czułem, że wymierzenie mu (Eppsowi – przyp. PŚ) solidnego kopniaka przyniosłoby mi wewnętrzną ulgę.

Northup po uwolnieniu zaangażował się w ruch abolicjonistyczny. Jeździł z wykładami, miał pomagać zbiegom z niewoli. Nie wiemy nic o dacie jego śmierci. Przyjmuje się, że najpóźniej był to rok 1863, ale tak naprawdę ostatnia wiadomość o nim pochodzi z 1857. Potem ślad się urywa. Niektórzy twierdzili, że został znów porwany i trafił na Południe. Inni, że zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Dzięki jego wspomnieniom i świadectwu, pamięć o milionach ofiar niewolnictwa, jest żywa, a jej trwałość zapewni bez wątpienia tak polskie tłumaczenia „Zniewolonego”, jak i film. Ten ostatni, chociaż różni się w niektórych momentach od literackiego pierwowzoru, jest filmem obowiązkowym. Tym bardziej, że bardzo rzadko laureata Oscara w pełni i bezdyskusyjnie można uznać za najważniejszy film co najmniej dekady.

Paweł

*Książka „Zniewolony” ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Replika.

 Dokument bez tytułu