Na stadionie w Johannesburgu, gdzie przed trzema laty podczas finałów mistrzostw świata, Nelson Mandela pojawił się po raz ostatni publicznie, zasiadło 95 tysięcy ludzi. Dziś po południu uroczystości pogrzebowe odbędą się na stadionie w Kapsztadzie. Williams Chester, legendarny rugbista RPA, który w 1995 roku podczas Pucharu Świata był pierwszym nie-białym zawodnikiem w reprezentacji swojego kraju powiedział mi, że oczekiwanych jest 60 tys. osób. W niedzielę pogrzeb legendarnego przywódcy.
Mandela był wielkim fanem sportu. Były bokser, a potem, już jako pierwszy czarnoskóry prezydent Republiki Południowej Afryki, wielki kibic. Skoro wspomniałem o rugby, to przypomniała mi się jedna z historii opisanych w mojej pierwszej książce „Afryka gola!”.
Po tym, jak władzę w kraju objęła czarna większość, a raczej Afrykański Kongres Narodowy, a było to w 1994 roku, to zaczęto zmieniać nazwy czy raczej przydomki zespołów narodowych. Nowym symbolem kraju nie była już utożsamiana z białymi gazela springbok, a protea. Największy kwiat na świecie, o niezwykłej urodzie oraz zdumiewających rozmiarach: ma aż trzydzieści centymetrów średnicy. Protea znajduje się zresztą w nowym godle kraju.
Z książki „Afryka gola!”: „Po zmianie rządów Afrykański Kongres Narodowy zdecydował, że maskotką wszystkich sportowych reprezentacji będzie właśnie ten kwiat. Rugbiści i ich fani zaoponowali. Woleli zostać przy swoim springboku. W geście dobrej woli, po interwencji samego Nelsona Mandeli, tak się rzeczywiście stało“.
Springbok jak był, tak dalej jest na koszulkach reprezentacji rugby RPA. Jak cała historia potoczyła się potem można zobaczyć w świetnym filmie Clinta Eastwooda „Invictus”, z Morganem Freemanem w roli Nelsona Mandeli i Mattem Damonem w roli kapitana reprezentacji RPA Francoisem Pienaarem. Opowiada on historię pierwszego czarnoskórego przywódcy RPA, a także fantastycznego triumfu rugbistów ze springbokiem na koszulkach w Pucharze Świata w 1995 roku. Williams Chester też miał w tym swój udział.
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl