Trudna sytuacja chege, kongijskich dzieci ulicy, sprawiła, że podjęto walkę o poprawę ich bytu. W różnych dzielnicach Kinszasy rozpoczęły działalność ośrodki, których celem jest zaopiekowanie się dziećmi, zapewnienie im posiłku i podstawowej opieki medycznej.
Ośrodki takie tworzone są przez organizacje pozarządowe, wspólnoty społeczne czy religijne i utrzymują się z nieregularnie otrzymywanych środków finansowych. Istnieją dwa rodzaje ośrodków: „otwarte”, do których dzieci przychodzą w ciągu dnia, a wieczorem wracają na ulicę, oraz „zamknięte”, w których dzieci znajdują opiekę przez całą dobę. Ich założyciele starają się dać dzieciom nadzieję, ukazać im pozytywne aspekty życia, sprawić, że za jedyną wartość przestaną one uznawać przemoc i zastąpią ją miłością i zaufaniem do innych. Celem działalności jest również często odnalezienie rodziny dziecka i jego szczęśliwy powrót do domu, gdzie zostanie otoczone miłością.
Ośrodek otwarty Ndako Ya Biso (Nasz dom) w dzielnicy Makala działa od 2004 roku i jest prowadzony przez stowarzyszenie Communauté du Chemin Neuf. (Wspólnota Nowej Drogi). Ndako Ya Biso przyjmuje chłopców w wieku od 6 do 15 lat, a głównym celem jego działania jest całkowita reintegracja dzieci z rodziną. Pracuje tutaj pięciu kongijskich opiekunów-wolontariuszy. Ich głównym zadaniem jest rozmowa z dziećmi, zapewnienie im bezpieczeństwa psychicznego i zdobycie jak najwięcej informacji o ich rodzinach, aby poznać powody, dla których dzieci znalazły się na ulicy.
Życie w ośrodku jest prowadzone według ścisłego harmonogramu. Ndako Ya Biso otwierane jest codziennie o godzinie 10.00 rano. Zwykle przy wejściu czeka już grupka dzieci – są to zarówno stali bywalcy, jak i nowi. Podczas mojego pobytu w ośrodku znajdowało się tam od 10 do 15 chłopców. Każdy dzień w ośrodku wygląda podobnie. Najpierw kąpiel zmywająca pozostałości nocnej wędrówki po mieście, następnie pranie ubrań, gdyż z reguły dzieci posiadają tylko jedno, dalej „sjesta”, ponieważ ze względu na trudne warunki i przemoc na ulicy większość dzieci nocą prawie nie śpi. Zapewnia się im także badania lekarskie i opiekę medyczną, naukę podstaw pisania i czytania oraz gorący posiłek. Najważniejszym jednak elementem pracy z dzieckiem jest nawiązanie z nim kontaktu poprzez rozmowę. W ośrodku dzieci uczą się rozmawiać i przebywać ze sobą w atmosferze pozbawionej agresji i wypełnionej zabawą, choć nie mają do dyspozycji zbyt wiele sprzętu, jedynie telewizję i grę w piłkarzyki. Wystarcza to jednak do stworzenia aury przyjaźni i spokoju. Podczas godziny poświęconej na naukę dzieci uczą się pisać i czytać, co zmusza je do koncentracji i pewnej samodyscypliny, którą mogą wykorzystać w późniejszym życiu w rodzinie i społeczeństwie. Posiłek otrzymywany w ośrodku jest z reguły jedynym w ciągu całego dnia. Na ulicy dzieci żywią się tym, co ukradną lub zakupią za kilka zarobionych lub otrzymanych franków.
W ciągu kilku pierwszych dni od przybycia do ośrodka większość dzieci ma trudność w zaakceptowaniu tej oazy spokoju i przyjaźni. Bardzo często są agresywne i biją innych. Łamią wtedy podstawową zasadę ośrodka zakazującą stosowania przemocy i przez kilka następnych dni nie mogą się tam pojawić. To jedyny sposób, aby dziecko zrozumiało swój błąd; jeśli wróci do ośrodka, będzie już mniej agresywne. Dzieci decydują się też podporządkować zasadom obowiązującym w ośrodku, ponieważ tylko tam mogą zaspokoić głód. Potrzeba ta okazuje się często znacznie silniejsza niż agresja. Dzięki temu pojawia się szansa na nawiązanie bliższego kontaktu z dzieckiem.
Najtrudniejszym i najważniejszym zarazem momentem w procesie docierania do dziecka jest doprowadzenie do przełamanie bariery milczenia. Czasami opowiedzenie swojej historii zajmuje mu parę miesięcy a nawet lat. Punktem kluczowym jest wyzwolenie umiejętności płakania – zdaniem opiekunów jest to moment, w którym podopieczny staje się na powrót dzieckiem. Zapomina o walce o przetrwanie i o swoim pancerzu, który stworzył, aby przetrwać na ulicy. Zaczyna płakać i wraca do dzieciństwa. Jest to być może okrutne, ale dopiero wtedy opiekunowie mogą zacząć wierzyć, że dziecko ma szansę na normalne życie w rodzinie.
mgr Dorota Pańczyk-Piqueray