Lider egipskiej opozycji Mohamed El Baradei i Bractwo Muzułmańskie, ugrupowanie egipskich islamistów, odrzucili zaproszenie do rozmów, których celem byłoby zakończenie kryzysu w Egipcie. Domagają się rezygnacji prezydenta Hosniego Mubaraka, stawiając to jako warunek rozpoczęcia negocjacji.
Wcześniej premier Ahmed Shafiq ogłosił, że zostało wystosowane zaproszenie do rozmów adresowane do egipskiej opozycji, i niektóre grupy zgodziły się na negocjacje. Sytuacja w Egipcie jest napięta. Wczoraj po raz pierwszy doszło do potężnych demonstracji. Pierwsza z udziałem opozycji, druga, kontrmanifestacja została zorganizowana przez zwolenników obecnego reżimu. Obie grupy manifestantów spotkały się w rejonie kairskiego placu Tahrir. W czasie ostatniej doby zginęło sześć osób.
Kryzys w Egipcie uaktywnił wcześniejszy przewrót w Tunezji, gdzie po masowych wystąpieniach Tunezyjczyków, kraj opuścił tunezyjski prezydent Ben Ali. W Egipcie, gdzie Mubarak rządzi twardą ręką od wielu lat, ukrócając zapędy islamistów i pozostałych przeciwników politycznych, wieści z Tunisu trafiły na podatny grunt.
W największych miastach Egiptu rozpoczęły się manifestacje. Mubarak jednak nie chce ustąpić. Wcześniej władze próbowały uciszyć przeciwników prezydenta, blokując sieci komórkowe i Internet. Wojsko, które wyszło na ulice, zachowywało na ogół bierną postawę. Sytuacja zmienia się z godziny na godzinę.
ar