Jedenasta i piętnasta litera alfabetu spotkały się w parku. A że dzień piekny i słoneczny wypadało się napić soku. Mango czy ananasowy?
Nieopodal była „cafe-księgarnia”, gdzie grano muzykę. „pomarzyć przecież wolno. Wiedeń, czy Buenos Aires. Tango argentino czy walc… Jedenatska i pietnastka tańczyły więc, przytulone a goście podziwiali piękną dwusylabową kompozycję. Taka mogła być historia najbardziej znanego wyrazu. Tak. Globalny, lekki, uśmiechający sie, kciukiem do góry. Wszystko w jednym krótkim, globalnym i lubianym terminie. Młodzież wszystkich wiosek i miast świata byłaby inna bez tego wyrazu niezaleznie od tego, czy jesteśmy na ulicach Rio, Sydney, Teheranu, Kluczborka, Chicago, Ułan Bator, czy Addis Abeby. Nasz wszechobecny, planetarny i jednocześnie enigmatyczny wyraz to po prostu… OK.
Skąd się wziął ? gdzie sie wychował i wyrastał, zanim opanował wszystkie języki globu ? Czy naprawdę OK jest amerykański? Trzy wersje walczą o prymat i, jak to zazwyczaj jest zaprzeczają soebie.
Grecy (przecież pół europeskiej mądrości jest ich) uważają, że to rodacy, portowi robotnicy z Nowego Yorku wymyślili ten wyraz: pisali kredą na skrzynkach gotowych do ładunku „Ola Kala” (wszystko dobrze). Co w skrócie dało… OK!
Druga wersja wspomina amerykańska wojne domową. Każdego wieczora wpisywano do raportu liczbę zabitych. Gdy ich nie było pojawiał się napis: OK, czyli „0 kiled”.
Trzecia wersja pochodzi z tego samego okresu. Podobno Amerykanie z południa wymawiali „Orl Krect”, zamiast „all correct – wszystko w porządku”. Siódmy prezydent USA Andrew Jackson (1829-37) tak właśnie się wyrażał.
Pojawiają sie także inne propozycje. Np. francuski okrzyk inspektorów ładujących bawełnę w portach Missisipi na początku XIX wieku: „ Aux Quais!” – na molo. Pakowane i sprzedane! Czego więcej chcieć?
Jakie jest prawdziwe źródło tego terminu? Nie ma naprawdę pewności. Tak przecież rodzą się legendy!