Minął rok od śmierci wielkiego malijskiego bluesmana, Alego Farki Toure. Mogłoby się wydawać, że odeszła legenda, ale… Muzyk nigdy nie umiera, o ile pojawi się jego godny następca. A takim jest bez wątpienia syn Alego, Vieux Farka Toure, który rozpoczął właśnie swoją trasę koncertową w Ameryce Północnej i na Wyspach Brytyjskich.
Nie może dziwić fakt, że inspirację zaczerpnął z muzyki ojca. Wzrastając w jego obecności nasiąkał klimatem bluesa z Mali. W stołecznym Bamako i rodzinnym mieście Alego, Niafunke, Vieux nauczył się gry na bębnach i kalabaszu. Ale ojciec uczył go czegoś innego. Jak sam powiedział w jednym z wywiadów – życia, ale nie gry na instrumentach.
Ojciec z niepokojem patrzył na zainteresowania syna, bo sam przekonał się na własnej skórze, jak trudno żyć z muzyki i jak długo trzeba czekać, aby przemysł muzyczny dostrzegł talent nieznanego w Europie artysty. W rezultacie zakazał mu grania. Vieux miał zrobić karierę żołnierza.
Przydomek, który odziedziczył po ojcu, Farka, oznacza osła. Dlatego uparty Vieux nie zamierzał rezygnować z muzyki i grał, ukrywając się przed ojcowskim wzrokiem. W 1999 roku postanowił zdecydować sam za siebie. Przekreślił plany ojca idąc do Narodowego Instytutu Sztuki w Bamako. To wtedy odkrył swoje muzyczne powołanie, sięgając po gitarę.
Poziom jego gry był równy wirtuozerii Alego. Całe Bamako zaczęło mówić, że w mieście pojawił się następca wielkiego gitarzysty. Wkrótce drzwi do kariery otworzył przed nim Toumani Diabate, światowej sławy muzyk grający na korze, który zaprosił go do swojego zespołu. To zadecydowało o tym, że Ali zaakceptował ścieżkę wybraną przez syna. Znalazł się pod przewodnictwem artystycznym Diabate i razem z nim ruszył w świat. Zagrał we Francji i w Republice Południowej Afryki. Zaczął akompaniować ojcu. A co najważniejsze pisać własne kompozycje.
W 2005 roku, wspólnie ze swoim amerykańskim przyjacielem i muzykiem, Eric Hermanem, który studiował w tym samym instytucie sztuki, postanowili nagrać pierwszy album „Vieux Farka Touré”. Na tym krążku pojawił się także Toumani Diabate, zaś sam Ali Farka Toure wystąpił w końcowym nagraniu płyty, akceptując w ten sposób wybór syna. Niedługo miał umrzeć.
„Vieux Farka Touré” zasługuje na szczególną uwagę nie tylko ze względu na talent jej wykonawcy. Dwa utwory, które znalazły się na płycie to jedyny zapis wspólnego występu ojca – Ali – i syna – Vieux. Zresztą Vieux dał się poznać na tej płycie jako wszechstronny artysta, dokonujący fuzji saharyjskiego bluesa z reggae i dźwiękami tradycyjnej muzyki Mali.
To właśnie w studiu Bogolan w Bamako, gdzie nagrano pierwszy album Vieux, okazało się, że Ali Farka Toure będzie żył, pomimo swojej śmierci. Zanim odszedł miał już godnego następcę.
(ps)