Od bandyty do bojownika o pokój

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Od bandyty do bojownika o pokój

Działania zmierzające do ograniczenia bandytyzmu i kradzieży bydła na północy Kenii mają szanse przynieść pozytywny skutek tylko przy poparciu i zaangażowaniu lokalnych społeczności. Ostatnio organizowane są „karawany pokoju”, które mają za zadanie uczenie ludzi pokojowego współżycia w tym regionie. Niektórzy uczestnicy pokojowej kampanii jeszcze niedawno byli po drugiej stronie – zasilali szeregi band grasujących w okolicach Marsabit. Należy do nich 36-letni Dansa Adan Surura, opowiada historię swojej przemiany od przywódcy gangu do „wojownika pokoju”:

„Nazywam się Dansa, co oznacza „dobry” w języku Borana. Jednak przez 16 lat swojego życia czyniłem wszystko, tylko nie dobro.

Moje życie w świecie przestępstwa zaczęło się, kiedy byłem chłopcem. W 1992 roku musiałem zrezygnować ze szkoły – doszedłem do drugiej klasy w gimnazjum w Marsabit, ale rodzice nie mogli sobie dłużej pozwolić na opłacanie czesnego. Do dzisiaj pamiętam to gorzkie uczucie zawodu, gdy musiałem opuścić klasę. To był najbardziej bolesny dzień w moim życiu. Jestem pewien, że rezygnacja ze szkoły zadecydowała o tym, że skończyłem jako kryminalista.

Niedługo po opuszczeniu rodzinnego domu pojechałem do Nagayo, pomóc krewnym w wypasie bydła. Wtedy, podczas trzech miesięcy nauczyłem się posługiwać bronią. Musieliśmy bronić siebie i stada przed napadami. W Nagayo też po raz pierwszy z żalem myślałem o fatalnym położeniu mojej biednej rodziny i postanowiłem, że zrobię użytek z moich nowych umiejętności strzeleckich, aby im pomóc. Mój pierwszy rozbój, którego dokonałem w Marsabit, był udany i zmotywował mnie do dalszych występków. Oto znalazłem sposób, aby finansowo wspierać rodzinę!

Już od samego początku nie bałem się rekrutowania wspólników. Uczyłem ich, jak używać broni. To, co zarobiliśmy oddawaliśmy rodzinom. Ja na przykład płaciłem za szkołę brata. Do czasu, gdy rodzice zorientowali się skąd pochodzą pieniądze – wtedy kategorycznie odmówili przyjmowania ode mnie jakiegokolwiek wsparcia.

Moja rodzina bardzo się wycierpiała przeze mnie – byli nachodzeni przez policję. Sam, jako recydywista, spędziłem wiele lat w ciężkich więzieniach w Kamiti, Naivasha i King’ongo. Uciekłem nawet do Etiopii, gdzie chciałem zaciągnąć się do rebeliantów – na szczęście jednak nie doszło to do skutku. Potem wróciłem do Kenii, dobrowolnie zgłosiłem na policję i zostałem oskarżony o zbrodnię, której nie popełniłem. Po kilku latach zostałem zwolniony i postanowiłem zmienić swoje życie.

W powrocie do społeczeństwa bardzo pomagają mi lokalne służby bezpieczeństwa, a także mieszkańcy i starszyzna plemienia. Udało mi się również namówić 15 dawnych kolegów do porzucenia gangów.

Jestem przekonany, że siłą nigdy nie zaprowadzi się pokoju na północy Kenii. Wielu młodych ludzi schodzi na złą drogę z powodu biedy i braku perspektyw. Przestępców łatwo u nas kupić – za ubranie i jedzenie są gotowi popełniać poważne zbrodnie.

Młodzi ludzie potrzebują edukacji, wsparcia na starcie, aby mogli zakładać drobne biznesy i uczciwie zarabiać na siebie i rodziny. Wszyscy powinni zaangażować się w proces budowania spokoju w regionie.

Sam, jako bojownik o pokój, staram się być dobrym człowiekiem i działać na rzecz innych. Nareszcie mogę pracować na prawdziwe znaczenie mojego imienia – Dansa.”

maru za IRIN

 Dokument bez tytułu