Zdjęcie Baracka Obamy w turbanie i tradycyjnym stroju, rodem z Somalii, tak wzburzyło mieszkańców kenijskiego miasta Isiolo, że zamierzają oni przeprowadzić protest w tej sprawie. Po piątkowych modlitwach, somalijska społeczność, która mieszka w Kenii wyjdzie na ulice, aby okazać swoją solidarność z oskarżanym o związki z Al-Kaidą, kandydatem na prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Nie chcemy być identyfikowani z terroryzmem – twierdzą kenijscy Somalijczycy. A taki wniosek można wyciągnąć po lekturze artykułu w amerykańskim „National Examiner”, którego do walki o nominację demokratów użyła rywalka Obamy, Hillary Clinton.
Dziś, sztab Clinton, żyje jeszcze nadzieją, że wygra z senatorem ze stanu Illinois, upowszechniając informację o jego związkach z islamem. Pogłoski o związkach z terrorystami mogą paść na podatny grunt, w kraju, gdzie sam fakt, że ojciec kandydata na prezydenta był muzułmaninem. Sam Obama nie wyznaje islamu, ale ze względu na kenijskie korzenie – jego ojciec pochodził z ludu Luo – może liczyć na ogromne poparcie w ojczyźnie swoich przodków po mieczu.
To kto wygra nominację amerykańskich demokratów rozstrzygnie się w dwóch kolejnych stanach, Ohio i Teksasie. Póki co, Obama miałby największe szanse, gdyby głosowali na niego Kenijczycy. W Kenii mówi się już o zjawisku „obama-manii”. Jej mieszkańcy są dumni ze swojego "rodaka" w USA.
(lumi)