afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej O pewnej katastrofie

6 kwietnia 1994 roku. Wieczór. Nad stolicą Ruandy, Kigali, kołował samolot. Nie zdołał wylądować. Został zestrzelony. Na jego pokładzie zginęło dwóch prezydentów – Juvénal Habyarimana, przywódca Ruandy i Cyprien Ntaryamira, prezydent Burundi. Do dziś nikt nie wie, kto był tak naprawdę odpowiedzialny za zamach i jej tragiczne skutki.

Sytuacja w Ruandzie, zamieszkanej przez dwie grupy etnicznej, Hutu i Tutsi, stawała się coraz bardziej napięta. Wojna domowa trwała nadal. Z jednej strony byli Tutsi, reprezentowani przez rebeliancki Ruandyjski Front Patriotyczny. Z drugiej Hutu, sprawujący wówczas władzę i opozycja wewnętrzna, przeciwna jakimkolwiek rozmowom z Tutsi. W oczach radykałów z grupy etnicznej Hutu, Tutsi byli znienawidzonymi wrogami, którzy wcześniej zniewalali właśnie Hutu. Dlatego częste były głosy za tym, aby nie dopuścić do monarchii Tutsich i nie prowadzić z nimi żadnych negocjacji.

Pomimo porozumień z Arushy (1993) nie udało się zaprowadzić pokoju. Nie powiodły się też próby powołania koalicyjnego rządu, z udziałem polityków z grup etnicznych Hutu i Tutsi. Na początku kwietnia 1994 roku w Ruandzie kipiało od nienawiści Hutu wobec Tutsi. Ci pierwsi, związani z radykalną frakcją – wciąż byli też Hutu, którzy szukali porozumienia z Tutsi – nawoływali do etnicznych czystek.

4 kwietnia 1994 roku Habyarimana poleciał do Zairu, gdzie spotkał się z Mobutu Sese Seko. 6 kwietnia miał lecieć dalej, do Dar es Salaam w Tanzanii. Przed opuszczeniem Zairu Sese Seko podobno odradzał dalszy lot, przestrzegając przed jego ewentualnie zgubnymi skutkami. Po skończonym spotkaniu w Tanzanii, Habyarimana zabrał na pokład samolotu, prezydenta Burundi. Burundyjski przywódca miał nadzieję, że dotrze szybciej do domu, lecąc szybkim francuskim samolotem typu Dassault Falcon 50.

Habyarimana był przez wiele lat przywódcą Ruandy. Faworyzował swoją grupę etniczną, Hutu, nie tylko w ojczyźnie, lecz także w sąsiednim Burundi. Na początku lat 90. swoją rebelię przeciwko rządom Hutu wzniecili ruandyjscy Tutsi.

O godzinie 20:20 czasu miejscowego prezydencki samolot zatoczył koło nad Kigali. W przestrzeni powietrznej czekał na swoją kolej do lądowania belgijski Hercules z siłami ONZ, które później okazały tak wielką bezsilność wobec ruandyjskiego ludobójstwa. Zanim samolot z prezydentem zaczął podchodzić do lądowania, w jego kierunku zostały wystrzelone dwa pociski. Jeden z nich uderzył w skrzydło, drugi w ogon. Samolot z dziewięcioma pasażerami i trzema członkami załogi spadł do ogrodu przed Pałacem Prezydenckim. Nikt go nie przeżył.

Informacja o zestrzeleniu samolotu była pretekstem do rozpoczęcia rzezi. Hutu wyszli ze swoich domów, aby mordować Tutsich. Mordować z nienawiści, ale również za to, że skrytobójczo zamordowali ruandyjskiego prezydenta. W rzezi zginęło ponad 800 tysięcy Ruandyjczyków z plemienia Tutsi. Kto zestrzeli samolot pozostanie do dziś tajemnicą. Być może wiedzą o tym Francuzi. A może Amerykanie? Odpowiedzi na to kto dokonał zamachu mogą być dwie: Hutu, którzy nie zgadzali się z polityką prowadzenia negocjacji z Tutsi, lub Tutsi. Winnych wciąż brak.

lumi

 Dokument bez tytułu