O elbląskich rasistach i pobiciu Nigeryjczyka

afryka.org Bez kategorii O elbląskich rasistach i pobiciu Nigeryjczyka

Wyborcza pisze o pobiciu Afrykanczyka: Myślałem, że po 30 latach leczenia Polaków nie będę się bał wychodzić na ulicę tylko dlatego, że jestem czarny. Ludzie! Ja już mam swoje lata, gdzie ten polski szacunek dla starszych? – mówi 51-letni lekarz z Elbląga skatowany na oczach żony przez kiboli

 

Park Bażantarnia to w Elblągu popularne miejsce spacerów. 30 kwietnia grupa kibiców Olimpii Elbląg zaatakowała przechadzającego się tam z małżonką lekarza. Przewrócili go na ziemię i skopali. Zmasakrowali mu twarz. Lekarz doznał wstrząśnienia mózgu, kilka dni spędził w szpitalu. Policja zatrzymała sześciu napastników w wieku od 18 do 28 lat. Wszyscy byli pijani.

Z obawy przed nowymi rasistowskimi atakami małżeństwo nie zgodziło się na podanie nazwiska.

Maciej Sandecki: Często słyszy pan rasistowskie wyzwiska?

Lekarz: Kilka razy dziennie. Tyle że już mi spowszedniało. Najczęściej mówią: asfalt, czarnuch, brudas, Kunta Kinte, Bambo, Murzyn.

Dla wielu Polaków w słowie "Murzyn" nie ma nic obraźliwego.

Lekarz: Kiedy 30 lat temu przyjechałem tu z Nigerii na studia, zabrano nas, czarnoskórych studentów, na przedstawienie do szkoły. Tłum dzieci wyrecytował nam wierszyk "Murzynek Bambo". Płonąłem z zażenowania. Jak to? To w Polsce uczą, że Afrykanie skaczą po drzewach, że się nie myją? Od tego pseudozabawnego wierszyka zaczyna się budowanie stereotypów. Chciałby pan, żeby gdzieś uczono dzieci podobnego wierszyka o Polakach? Zapewniam, że dla czarnoskórych słowo "Murzyn" jest obraźliwe.

Wasze dzieci też uczyły się tego wierszyka?

Żona lekarza: Nie, ale w polskiej szkole spotkało je mnóstwo przykrości. Kiedy syn poszedł do podstawówki, codziennie wracał do domu zsikany. Nie chciał powiedzieć dlaczego. Przyznał się po jakimś czasie. Rówieśnikom nie podobało się, że załatwia się razem z nimi w toalecie i go nie wpuszczali, robił więc w spodnie.

Poszłam na skargę do dyrektorki i usłyszałam: "On jest taki inny, dzieci tak się z nim bawią". To miała być zabawa? Nikt z nauczycieli się nie przejął. Zero reakcji. Ale najgorsze spotkało syna w szkole średniej.

Co takiego?

Żona lekarza: Każdego dnia był wyzywany od brudasów i czarnuchów. W przerwach na korytarzu koledzy otaczali go i wykrzykiwali do ucha hasła Ku-Klux-Klanu. Znowu interweniowałam u dyrektora. Wzruszył ramionami: "To niemożliwe". Brak reakcji był przyzwoleniem na kolejne ataki. Pewnego dnia cała męska toaleta w szkole została oklejona rasistowskimi ulotkami: "Pamiętaj, Polaku, że to zaszczyt i przywilej urodzić się białym". Syn zerwał jedną z nich i rzucił dyrektorowi na biurko. Dopiero wtedy zareagował. Urządził apel i kazał sprawcom wystąpić. Śmiech na sali, nikt się nie przyznał. Wtedy ataki na syna przeniosły się z budynku szkoły na zewnątrz. Kiedy kończył lekcje, rzucano w niego kamieniami, butelkami. Kiedyś napastnicy dogonili go w autobusie, chcieli spalić mu twarz i włosy. Wyrwał się, ale podpalili mu kaptur od bluzy.

Córkę również napadali?

Lekarz: Gdy była mała, zapisała się do harcerstwa i ubierała się po chłopięcemu w moro. Wtedy wielokrotnie była zaczepiana, prowokowana do bójki. Na szczęście, kiedy napastnicy zauważali, że to dziewczyna, dawali spokój.

Gdy teraz napadli na was w biały dzień pijani kibole, nikt wam nie pomógł.

Żona lekarza: Ludzie siedzieli na ławkach i tylko patrzyli, jak ci chuligani katują mojego męża. Jakby to było widowisko, film.

Lekarz: Jest mi smutno, pierwszy raz spotkałem się z taką agresją. Ci ludzie zachowywali się jak zwierzęta! Czytam gazety, oglądam telewizję i nie rozumiem, co się wyprawia na polskich stadionach. Jakie są powody tej agresji wobec czarnoskórych piłkarzy? Sam jestem kibicem. Na studiach w Gdańsku chodziłem na mecze Lechii, kibicowałem też Legii, Widzewowi. Jako lekarz przez lata pracowałem w tzw. zabezpieczeniu medycznym imprez sportowych – na meczach piłkarskich Olimpii Elbląg, bokserów, piłkarek ręcznych. Leczyłem kontuzje sportowcom. Nic złego mnie tam nigdy nie spotkało. Teraz bałbym się tego podjąć. Jest coraz więcej młodzieży, której ktoś nie zdążył wychować. Kiedy zamieszkałem w Polsce i się ożeniłem, wiedziałem, że bardzo się wyróżniam. Ale myślałem: będę leczył ludzi, za rok, dwa przyzwyczają się, uszanują. Trzydzieści lat minęło i jest nawet gorzej. Ciągle czuję agresję i słyszę wyzwiska. Ludzie! Ja już mam swoje lata, gdzie ten słynny polski szacunek do starszych? Oczywiście nie wszyscy Polacy to rasiści, mamy tu wielu znajomych, przyjaciół. Jestem już jednak zmęczony. Mam uraz i myślę o przeprowadzce do innego kraju.

 Dokument bez tytułu