Sensacja w afrykańskim futbolu. Zebrani w Addis Abebie delegaci CAF czyli Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej, wybrali nowego prezydenta. Niespodziewanie został nim szef Federation Malagasy de Football –Ahmad Ahmad. To zaskoczenie, bo nikt się chyba nie spodziewał, że rządzący afrykańską federacją, wszechwładny Issa Hayatou, polegnie. A tak właśnie stało się w stolicy Etiopii. Na Kameruńczyka, który rządził CAF od 1988 roku, głosowało 20 kandydatów, na Ahmada 34.
Trzęsienie ziemi także w Komitecie Wykonawczym Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej. Dotychczasowi kandydaci z poszczególnych stref z kretesem przegrali, a w ich miejsce wybrano nowych przedstawicieli. Ja zwróciłbym uwagę na jedne nazwisko. To Danny Jordaan z RPA. To on odpowiadał za organizacje pierwszego mundialu, który odbył się na afrykańskiej ziemi w 2010 roku i ze swojego zadania wywiązał się znakomicie. Dobrze się stało, że znalazł się teraz w ścisłych władzach afrykańskiego futbolu. Miałem okazję spotkać się z nim i rozmawiać w Tunezji w 2004 roku podczas Pucharu Narodów, to świetny organizator i zręczny dyplomata.
Hayatou przez trzy dekady trząsł afrykańską piłką. Zamieszany był w wiele skandalów korupcyjnych, także tych w FIFA, był przecież wiceprezydentem, a po tym, jak zawieszono Seppa Blattera, także szefem światowych piłkarskich władz. Teraz odchodzi. Widać duże ciśnienie na zmiany.
Ahmad, który swoją kandydaturę zgłosił w ostatniej chwili w styczniu, kiedy to władze CAF odebrały Madagaskarowi prawo do organizacji mistrzostw kontynentu do lat 17, z uwagi na kiepsko zaawansowane przygotowania, ma zawalczyć o 10 miejsce dla Afryki w finałach MŚ, w których w przyszłej dekadzie ma już grać 48 reprezentacji.
Myliłby się ten, kto sądzi, że jest kryształowo czysty. Jego nazwisko znalazło się na liście angielskiego Sunday Times, w związku z korupcyjnym skandalem, związanym z przyznaniem Katarowi finałów MŚ w 2022 roku. Podejrzewano, że przyjął kilkudziesięciotysięczną łapówkę w zamian za głos poparcia…
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl