Nigeria w Warszawie: Home Africa Bar

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Nigeria w Warszawie: Home Africa Bar

Przeżywałam kryzysy związane z jedzeniem w Nigerii. Nie mogłam patrzeć na ryż, uciekałam przed zapachem smażonych placków i marzyłam o zupie pomidorowej. Kryzysy pojawiały się i znikały ale zawsze pozostawało coś co mogłam jeść z przyjemnością. Dlatego w Polsce szybko zatęskniłam za ulubionym nigeryjskim daniem.

Od kiedy pierwszy raz je spróbowałam w Nigerii, jadłam prawie codziennie i nie było mowy o zamówieniu czegoś innego jeśli tylko kuchnia wydawała „pounded yam”. Po przyjeździe do Polskie mogłam sobie przygotować pseudoafrykańskie sosy, przywiozłam trochę suszonego mięsa, szarańczy i mączki z manioku, ale cóż, marzyłam o „pounded yamie”. Nigeryjski posiłek składa się z tzw. bazy, czyli ryżu, manioku, yamu itp. i sosów. Mój ulubiony to egusi, zrobiony z tłuczonych pestek arbuza lub dyni, a do tego „pounded yam”. Skoro mi tak bardzo tego brakowało co ze wszystkimi Nigeryjczykami żyjącymi w Polsce? Oni zapewne też tęsknili za swoimi smakami.

Julius krząta się w białym fartuszku, a z kuchni docierają zapachy sosu. Telewizor grzmi makossą i czuję się prawie tak jak w nigeryjskiej jadłodajni. Siedzę pod drzewem na Woli, w tym miejscu czas płynie inaczej. Julius w końcu znajduje chwilę.

Kiedy przyjechał do Polski prawie 2 lata temu, ani on ani jego żona nie mieli zamiaru zostawać tu na dłużej. Polska wydawała się zimna. Pierwsze wrażenia z Warszawy to ilość parków i miejsc historycznych, których w Nigerii brakuje. Razem z żoną wpadli na pomysł otwarcia baru, gdzie w końcu wszyscy będą mogli zjeść afrykański posiłek. Bar okazał się tym, co zatrzymało Juliusa w Polsce. Mimo, że Julius twierdzi że mógłby żyć wszędzie, przyznaje że jest przede wszystkim Nigeryjczykiem ” Wszędzie gdzie się znajduję należę do Nigerii i jestem dumny z bycia Nigeryjczykiem”.

Dlatego jego bar jest czymś wiecej niż tylko jadłodajnią, jest wykrojonym kawałkiem nigeryjskiej ziemi w Warszawie. Po prostu Home Africa Bar.

Nadchodzi wieczór. Julius włącza Fela Kuti’ego i upewnia się, czy chcę jeść to, co zawsze.
Afrykańczycy przychodzą skosztować swojej Nigerii. Przysmakiem jest goat head, przy której zbiera się kilka osób. Ja jednak dostaję swój yam i egusi. Myję rękę i odrywam kawałki ciasta aby nabrać ostrego sosu. Pyszne… Jak dobrze, że w końcu mogę zjeść ukochany yam, kiedy tylko mam na to ochotę. Nic nie jest w stanie zastąpić afrykańskiego posiłku i każdy kto jeszcze nie tęskni, ale chce spróbować powinien rozsiąść się wygodnie pod wolskim drzewem i przenieść się na chwilę do Nigerii przez Home Africa Bar.

Marta Jackowska

Zobacz stronę Home Africa Bar. 

 Dokument bez tytułu