Znowu jest niespokojnie w Nigrze. W lutym br. uaktywnili się tuarescy rebelianci z Nigryjskiego Ruchu Na Rzecz Sprawiedliwości. Ruch uważa, że rząd nie spełnił zobowiązań przewidzianych w porozumieniu z kwietnia 1995 roku. Po ataku na lotnisku w Agadez i elektrownię, teraz rebelianci porwali Chińczyka, który pracuje w jednej z firm wydobywających uran.
Chińczyk został porwany w rejonie na południe od miasta Agadez. Ma to być ostrzeżenie dla wszystkich przybyszów z Chin, współpracujących z nigryjskim rządem. Tuarescy rebelianci domagają się też zaprzestania działalności chińskich firm wydobywczych w Nigrze.
W ciągu ostatniego miesiąca Tuaregowie pokonali garnizon armii rządowej w Tazerzait, biorąc 70 jeńców. Rebelianci stają się coraz bardziej aktywni. Przerwali w ten sposób okres względnego pokoju, jaki panował na północy Nigru.
Na początku lat 90-tych ubiegłego wieku tuarescy bojownicy wszczęli rebelię. Kończące je porozumienie z 1995 roku nie doprowadziło do poprawy ich sytuacji. Nadal czuli się marginalizowani przez władze w Niamey. Dlatego postanowili znowu chwycić za broń.
Sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana, bo rebelianci operują w rejonie, gdzie znajdują się kopalnie uranu – Niger jest piątym producentem uranu na świecie – i złoża innych surowców naturalnych. Tuaregowie domagają się prawa do kontroli tych złóż dla miejscowej ludności.
(kofi)