Robert Mugabe otrząsa się z szoku po porażce jaką poniósł w sobotnich wyborach. Symptomem tej „poprawy” jest deklaracja startu w drugiej turze, a także wprowadzenie do wyborczej walki sił porządkowych. Tymczasem komisja wyborcza wciąż zwleka z ogłoszeniem oficjalnych wyników wyborczych.
W wyborach, które odbyły się 29 marca br. starły się ze sobą rządząca Zimbabwe African National Union – Patriotic Front (ZANU-PF) i opozycyjny Movement for the Democratic Change (MDC) oraz liderzy obu partii – Mugabe i Morgan Tsvangirai. Działacze MDC są przekonani o swoim zwycięstwie i wygranej ich przywódcy, Tsvangirai'a. Potwierdzają to wciąż nieoficjalne wyniki wyborów. Jednak w tym przypadku, działacze rządzącej ZANU-PF próbują umniejszyć rozmiar zwycięstwa opozycji.
Wybory z soboty miały wyłonić nowy parlament i prezydenta. Już w czwartek stopniała przewaga MDC nad ZANU-PF w izbie zgromadzeń. Według najnowszych wyników MDC ma 99 miejsc w 210-osobowej izbie, ZANU-PF – 97, a frakcja rozłamowców z MDC – 10. Na parlamentarne ławy trafi też jeden kandydat niezależny, natomiast wciąż nie wiadomo kto zdobędzie pozostałe trzy mandaty. Nieznane są też oficjalne wyniki wyborów. Komisja wyborcza zwleka z ich ogłoszeniem.
Jednocześnie siły porządkowe zostały wysłane pod hotel, w którym przebywają zagraniczni dziennikarze, komentujący wybory w Zimbabwe. Policjanci wtargnęli do budynku i aresztowali dwóch korespondentów.
Sam prezydent, zamierza wygrać w drugiej turze wyborów prezydenckich. W pierwszej rundzie Mugabe otrzymał 42-procentowe poparcie wobec 49 procent, które miał zdobyć Tsvangirai. Przynajmniej takie są szacunkowe prognozy, bo komisja wyborcza wciąż zwleka z ogłoszeniem oficjalnych rezultatów. Po kilku dniach, kiedy Mugabe otrząsnął się z powyborczego szoku, wieści swoje zwycięstwo w wyborczej dogrywce i oskarża lidera opozycji o to, że pracuje dla Wielkiej Brytanii a nie dla Zimbabwe. Stąd należy wnioskować, że Tsavangirai nie zdobył wymaganej większości głosów w pierwszej turze – minimum 51 procent.
MDC obawia się, że może dojść do kolejnej brutalnej akcji wobec politycznych adwersarzy prezydenta Mugabe. Prawdopodobnie Mugabe będzie też starał się odwlec drugą turę. Ma ona odbyć się 90 dni po pierwszej, a nie tak jak wymaga tego prawo, czyli w okresie do 21 dni. Ale Mugabe jest prezydentem i może swoim dekretem przesunąć w czasie termin drugiego głosowania.
Mugabe rządzi Zimbabwe od 1980 roku. Ma 84 lata. Przez jednych jest oskarżany o dyktatorski styl sprawowania władzy, przez innych postrzegany jako bohater walki z kolonializmem. Ostatnie lata rządów Mugabe to ogromny kryzys ekonomiczny i galopująca inflacja – osiągnęła już poziom ponad 100 tysięcy procent.
(ostro)