To było w końcu stycznia 2004 roku. W Tunezji trwał Puchar Narodów Afryki. W jednym z hoteli w Monastir zakwaterowana była reprezentacja Nigerii, z takimi gwiazdami, jak Jay-Jay Okocha i Nwankwo Kanu. „Super Orłom” nie szło wtedy najlepiej, przynajmniej na początku, więc byli mocno krytykowani przez nigeryjskich dziennikarzy. W odwecie za to odmawiali rozmów z żurnalistami.
Ja miałem szczęście. W kadrze Nigerii był wtedy Emmanuel Ekwueme. Dzięki pomocy piłkarza Wisły Płock udało się porozmawiać z tuzami afrykańskiej piłki. Wywiad z Kanu został opublikowany, z Okochą jednak nie. Tak czasami bywa w dziennikarskiej pracy.
Po latach udało mi się odszukać wreszcie kasetę z nagraniem rozmowy z Jay-Jay Okochą. Najlepszym piłkarzem, jakiego widziałem na oczy, potrafiącego wyrabiać z futbolówką niesamowite rzeczy. Jeśli ktoś nie wierzy, niech zajrzy na YouTube. Tutaj fragmenty jego zagrań … A tu tekst rozmowy ze stycznia 2004 roku, która odbyła się w Tunezji podczas Pucharu Narodów.
Przegraliście pierwszy mecz mistrzostw z Marokiem. Co się stało?
JAY-JAY OKOCHA: – Nie podeszliśmy do tego spotkania, tak jak się powinno i stąd taki rezultat. Musimy zmienić swoje nastawienie w kolejnych meczach.
Nigeria co dwa lata jest jednym z faworytów Pucharu Narodów, a z reguły zawodzi. Dlaczego tak się dzieje?
– Dla większości zespołów z którymi gramy, mecze przeciwko nam są celem samym w sobie. Wielu za główny cel stawia sobie pokonanie właśnie mocnej Nigerii. Niełatwo grać z rywalem o takim nastawieniu, a jeśli do tego przytrafi się nam się słabszy dzień, no to wtedy nie jest najlepiej.
W jednym z wywiadów dla magazynu „African Soccer” powiedział pan, że drużyna narodowa nie otrzymuje ze strony państwa i federacji takiego wsparcia, jak powinna. Proszę powiedzieć o co chodzi?
– Nic takiego nie powiedziałem. To jakieś przekłamanie.
Ale proszę powiedzieć, przed finałami Pucharu Narodów czy mistrzostwami świata zawsze jest wiele niedomówień jeśli chodzi o premie, podział zysków z imprezy. Dlaczego tak się dzieje?
– Owszem, są pewne problemy czy kłopoty, ale myślę, że są one wyolbrzymiane. Ja w tej chwili nie mogę powiedzieć złego słowa o przygotowaniach czy kwestiach finansowych dotyczących naszej kadry.
Nie tak dawno optował pan za tym, żeby selekcjonerem „Super Orłów” został Bryan Robson. Dlaczego akurat on?
– W wielu afrykańskich krajach szkoleniowcami są zagraniczni trenerzy. Wierzy się u nas, że są lepsi od naszych trenerów i koniecznością jest ich zatrudnienie. Jeśli chodzi o nas, to jesteśmy zadowoleni ze współpracy z obecnym selekcjonerem (wtedy w 2004 roku był to Christian Chukwu – przyp. aut.).
Wie pan coś o polskiej piłce?
– Szczerze, to niewiele. Ciągle jestem zawodowym piłkarzem, więc koncentruję się na swoich występach na murawie. Ale ponieważ urodzony w Nigerii zawodnik grał w waszej reprezentacji, to siłą rzeczy człowiek interesował się piłką i wynikami reprezentacji Polski.
Właśnie, co taka gwiazda jak Jay-Jay Okocha sądzi o decyzji Emmanuela Olisadebe i grze dla Polski?
– Podjął dobrą i właściwą decyzję. W Nigerii mieszka ponad 150 milionów ludzi. Piłkarzy są miliony, a ilu może zagrać w reprezentacji Nigerii? Niewielu. Dobrze więc zrobił.
Czy słyszał pan może o tym, że o pracę selekcjonera „Super Orłów” stara się trener z Polski? (chodziło o Franciszka Smudę – przyp. aut.)
– Nie nic o tym nie wiem… Ale zaraz czy przypadkiem nie chodzi o Jana Furtoka? To mój dobry kolega z okresu występów w Eintrachcie Frankfurt (śmiech).
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl