Wracam do wierszy…
Niemy krzyk
Samotność ogarnięta
nieznośną ciszą
jak wysychająca oaza
zaprosiła sąsiedztwo
Przybyło Milczenie
po nim Słowo
By to ostatnie stało się mową
a pierwsze głosem
marzono pod kominkiem
a spojrzenia śledziły gesty
Jak nagrobek nad zmarłym
cichość usiadła nad gniazdem rozpaczy
gasząc niemy krzyk
Realia
U wrót rzeczywistości
stanęło trzech ludzi
Pożegnawszy się
mędrzec i pisarz
w świat ruszyli
Trzeci spragniony
racjonalnej argumentacji
spekulował uzasadniał
i analizował zawiłe pojecia
Gdy nadszedł czas
odwoływania się
nie miał do kogo
Wokół gnały tylko chmury
Pomyłka
Jaśniejesz zarozumiałością
Natura
na tę dolegliwość
nie wymyśliła ziela
Nieutulona pycha
w końcu pęcznieje
a ciało – jakbyś nie wiedział –
jest ciasnotą podatną
na szramy i pęknięcia