The Caine Prize for African Writing to jedna z nagród, o których dowiedziałam się stosunkowo niedawno, a które już bardzo cenię. Fundację przyznającą nagrodę założyli przyjaciele Michaela Caine’a, przez blisko 25 lat zarządzającego komisją przyznającą Bookera. Caine zauważył, że literatura afrykańska jest zbyt mało znana i postanowił przyczynić się do tego, by było o niej głośniej.
Niestety zmarł, zanim pierwsza autorka mogła zostać wyróżniona w 2000 roku. Była nią Leila Aboulela, a wyróżniono ją za znakomite opowiadanie “The Museum”. Bo nagroda Caine Prize for African Writing przyznawana jest wyłączenie za opowiadania. Jest jedyną nagrodą, o którą mogą się starać wyłącznie pisarze z kontynentu afrykańskiego, od Egiptu po RPA, piszący po angielsku (to język urzędowy większości afrykańskich krajów). Doświadczenie pokazało, że nagroda cieszy się wielką estymą wśród pisarzy, krytyków, wydawców, a także czytelników, którzy dzięki wyróżnieniu poznają nowe nazwiska i nowe, świetne teksty.
Książka “Ten Years of the Caine Prize for African Writing” jest antologią, w której zebrane są wszystkie opowiadania, odznaczone wyróżnieniem w latach 2000-2009, oraz dodatkowo dwa opowiadania napisane przez Nadine Gordimer, jedno J.M. Coetzeego i jedno Bena Okriego. Ben Okri napisał również doskonały wstęp, który dał mi do myślenia. Jest niczym echo pamiętnego przemówienia Chimamandy Ngozi Adichie. Zaczyna się tak:
Łatwo jest odrzucić Afrykę. Łatwo jest traktować ją protekcjonalnie. Łatwo jest deklarować, że się lubi Afrykę. Łatwo jest wykorzystywać Afrykę. I łatwo jest Afrykę urazić. Ale trudno jest ujrzeć Afrykę naprawdę. Trudno jest dostrzec jej różnorodność, jej kompleksowość, jej prostotę, jej indywidualności. Trudno jest zauważyć jej pomysły, jej wkład, jej literaturę. Trudno jest usłyszeć jej śmiech, zrozumieć jej okrucieństwo, dostrzec jej duchowość, oprzeć się jej cierpieniu i pojąć jej starożytne filozofie. Afryka jest trudna do zobaczenia, gdyż potrzeba serca, by ją zobaczyć. Potrzeba prostoty ducha, by ujrzeć ją bez poczucia zdezorientowania. I potrzeba w pełni rozwiniętej istoty ludzkiej, by zobaczyć ją bez uprzedzeń.
Wszystkie kilkanaście opowiadań ukazują inną stronę Afryki. W “The Museum” Leili Abouleli (Egipt/Sudan) mamy Shadię, studentkę z Sudanu pochodzącą z bardzo zamożnej rodziny, która w Szkocji musi zmierzyć się z krzywdzącymi stereotypami dotyczącymi nie tyle jej kraju, ile całego afrykańskiego kontynentu. W “Love Poems” Helona Habili (Nigeria) bohater – więzień – pisze wiersze miłosne do ukochanej strażnika, podpisując je na jego rozkaz za niego. Surowość warunków więziennych skontrastowana jest z liryką poezji. W “Jambula Tree” Moniki Arac de Nyeko (Uganda) bohaterka pisze list do swej miłości z lat dziewczęcych, z którą łączą ją doświadczenia lesbijskie, a z którą musiała się rozstać, gdy przyjaciółka opuściła kraj z powodu skandalu, jaki miał miejsce, gdy dziewczęta zostały pewnego razu przyłapane w niedwuznacznej sytuacji. Autorka przypomina tą historią, że miłość nie zna barier, a także, że w Ugandzie jako jednym z wielu krajów afrykańskich homoseksualizm jest surowo karany. Poprzez inne opowiadania autorów i autorek z RPA, Zimbabwe, Kenii, Nigerii poznajemy różne strony Afryki lepiej. Zyskujemy wgląd w przeżycia uchodźców w Londynie czy rodziny prezydenta, oskarżonego niesłusznie (a może słusznie?) zapewnie o wydanie rozkazu do rozpoczęcia czystki etnicznej i zmuszonej uciekać za granicę, nie mogącej pojąć tego, co się dzieje w jej ojczyźnie (“Weight of Whispers” Yvonne Adhiambo Owuor z Kenii). Jednocześnie widać wyraźnie, że żadne opowiadanie nie mówi całej prawdy o danym kraju czy jej mieszkańcach, w myśl Ngozi Adichie są to tylko pojedyncze historie. Jedne z nich zapamiętam lepiej, inne pewnie z czasem zatrą się w mej pamięci. Zdanie z “Seventh Street Alchemy” Briana Chikwavy (Zimbabwe): Minęło kilka dekad, odkąd zrozumiała, że jeśli wyposażona jest w waginę i wolę przeżycia, ubóstwo nigdy nie będzie mogło rościć sobie do niej praw jest niezmiernie proste, a jednocześnie niezmiernie poruszające. O żadnym opowiadaniu nie mogę powiedzieć, że było słabe. Większość uważam za znakomite, co dotyczy też tych bonusowych, napisanych przez Gordimer, Coetzeego i Okriego. Zwłaszcza “The Ultimate Safari” Gordimer o rodzinie, zmuszonej nagle do ucieczki, nie wiadomo dokładnie dlaczego i dokąd, przez dżunglę, zrobiło na mnie porunujące wrażenie. Historia wędrówki opisanej z punktu widzenia kilkuletniego chłopca, nie rozumiejącego dobrze ani przyczyn ani konsekwencji ani nawet procesu ucieczki, jest absolutnie mistrzowska.
Ben Okri we wstępie w dziesięciu punktach wprowadza czytelnika w Afrykę i jej literaturę, ale te trzy strony są chyba najlepszym esejem, jaki w ogóle miałam okazję przeczytać w moim życiu. Okri dotyka esencji literatury i esencji człowieczeństwa. Pisze, iż literatura pozwala nam poznać innych: Prawdziwa literatura drze scenariusz, o którym myślimy, że prezentuje człowieczeństwo. Przekracza ograniczenia, które my sami narzucamy możliwościom bycia człowiekiem. Rozpuszcza z góry przyjęte założenia. Prawdziwa literatura każe nam obcować z czymś częściowo nowym i częściowo znanym. Dlatego nie możemy oczekiwać od nowej literatury, że będzie jak stara, że da nam przyjemności, których doświadczyliśmy wcześniej. To nie byłaby żywa literatura, która zaskakuje i redefiniuje. To byłaby zwyczajna powtórka.
Kontynent afrykański jest najgorzej przeze mnie znany pod względem literackim. Dlatego też cieszę się ogromnie, że powstała nagroda the Caine Prize for African Writing, którą mogę śledzić i kierować się wyborami członków komisji. Trzeba bowiem uczciwie przyznać, że w wielu krajach książki pisarzy afrykańskich nie należą do najbardziej poczytnych i – z nielicznymi wyjątkami – nie można ich znaleźć na listach bestsellerów. Wielka szkoda. Liczę, że to się zmieni i że wydawcy i czytelnicy sami będą się zmieniać, podchodząc do lit. afrykańskiej z otwartymi umysłami i chęcią przeżycia przygody. New Internationalist co roku wydaje książkę ze wszystkimi nominowanymi opowiadaniami, co jest świetnym pomysłem, nie trzeba ich bowiem szukać po czasopismach i zbiorkach autorskich.
Kamila Kunda
Autorka prowadzi blog Chihiro o świecie.