Miniony piątek spędziłem w Olsztynie. Co prawda pobyt ograniczył się do malowniczego osiedla studenckiego Kortowo, ale trwał ponad 10 godzin.
Od prawie 10 lat trwa flirt z kontynentem afrykańskim w stolicy Warmii i Mazur. Pasja rodzi zawsze chęć dzielenia się. To uczucie znają afro-entuzjaści kraju, który nie specjalnie interesuje się Afryką. Dobrze się stało, że olsztyński uniwersytet ma na Wydziale Humanistycznym pewną parę naukowców: prof. Iwonę Anna (Instytut Słowiańszczyzny Wschodniej) i dr Bara Ndiayeowie (Instytut Historii i Stosunków Międzynarodowych). Ich motto, to poznać lepiej Afrykę, skoro jest to możliwe.
Impreza naukowa była zorganizowana w dniach 16-20 kwietnia. Byłem niestety tylko jeden dzień, ale z jakim tematem!
Z rana budzenie umysłów zafundowały nam przedszkolaki z jednej z olsztyńskich placówek, które zainicjowały w tym roku projekt „Odkryj Afrykę”. W kameralnym amfiteatrze zaprezentowano program Kolory Afryki.
Poetycka wiedza o Afryce maluchów zachwyciła widownię. Piękne stroje afrykańskie przedszkolaków, ich śpiewy w jednym z języków Tanzanii, taneczne kroki… tylko się delektować i podziwiać. Byli tez obecni słuchacze Uniwersytetu Dzieci (miałem spotkanie z Uniwersytetem III wieku, ale o dzieciach nie słyszałem jeszcze), którzy tym razem wystąpili w roli laureatów konkursu „Wiedzy o Afryce”.
Miałem potem przyjemność uczestniczyć w panelu- „Afryka w mediach”. Czy rzeczywiście Europa, polscy dziennikarzy mają pisać inaczej o Afryce? A może to prasa afrykańska ma poprawić obraz kontynentu. Świat wie doskonale, że to nierówna walka. To żadna walka. Raczej można mówić o inwazji mocy z północy. Mówiłem o tym co było, zanim prasa współczesna zaczęła pisać o Afryce. O przekleństwie kontynentu w Starym Testamencie z udziałem trzeźwego już Noego. Wyobrażenie diabła w Chrześcijaństwie, niewolnictwo i kolonializm pogłębiają ten obraz Afryki. Media zastały więc niekorzystny (niemoralny) grunt dla mieszkańców starego kontynentu, z którego ruszył człowiek, by zaludnić inne ziemie.
Polska literatura też miała (nadal ma) swoją czerwoną cegłę. Język Kalego i słynny wiersz dla dzieci (i dorosłych tkwiących w bambomentalu) nie są absolutnie neutralnymi propozycjami dla młodzieży. Ten klimat nie ułatwia rzetelnego podejścia, czego wymaga przecież deontologia każdego zawodu.
Po kawowej przerwie, spotkaliśmy się na kolejnym panelu -”Społeczeństwo obywatelskie w Afryce”. Na przykładzie Senegalu, Zambii, Botswany i Egiptu, omawiano ostatnie, dosłownie, wydarzenia na kontynencie. Ruch obywatelski M-23, był jeszcze bardzo aktywny w marcu podczas tegorocznych wyborów prezydenckich w Senegalu. O tym jak sprawy się mają w tych krajach mówili prof. Iwona Anna Ndiaye, dr Bara Ndiaye z Olsztyna, dr Andrzej Polus z Wrocławia, dr Wojciech Grabowski z Gdańska oraz mgr Magdalena Zawrotna z Krakowa.
Była bardzo ciekawa prezentacja dr Konrada Czernichowskiego z Wrocławia na temat – „Katastrofa smoleńska w 2010 r. w prasie afrykańskiej”. Pojawił się też wątek Europy Wschodniej. Dr Holiczenko poruszył sprawę – „Ukraińcy w Afryce na przestrzeni dziejów”, natomiast dr Paweł Letko z Olsztyna mówił o afrykańskim kierunku polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej – „Powrót do Afryki”.
Ale żeby nie było tak, że tylko kadra uniwersytecka zna się na Afryce, pomyślano o sekcji studenckiej. Na tym panelu studentka Martyna Zagórska mówiła o obrazie Afryki w polskich mediach; Paulina Kulesza o roli społeczeństwa obywatelskiego w „rewolucji jaśminowej” w Tunezji; Natalia Chrostowska natomiast o słabości i perspektywach społeczeństwa obywatelskiego.
Dzień był bardzo intensywny. Po herbacie z miętą i rozmowach kuluarowych, złapałem powrotny autobus do Warszawy. Olsztyn ma rzeczywiście najdłuższe dni Afryki nad Wisłą. Czemu cała Polska o tym nie wie? To ciekawa furtka dla miejscowych mediów.
Mamadou