Nadine Gordimer: Kobieta z pasją

afryka.org Kultura Książki Nadine Gordimer: Kobieta z pasją

Wielka aula londyńskiej insytucji kulturalnej Southbank, na którą parę minut później weszła, opierając się o lasce, lecz z wyprostowanymi plecami, Nadine Gordimer, szybko wypełniała się po brzegi. Rozglądałam się z ciekawością dookoła. Mnóstwo starszych ludzi, część osób, jak podsłuchałam, mających korzenie afrykańskie, starsi dżentelmeni przypominający Michaela Campbella, białego farmera z Zimbabwe, który walczył latami przeciwko rządowi Roberta Mugabego o prawo do pozostania na swej ziemi (na marginesie: polecam gorąco film dokumentalny o sprawie “Mugabe and the White African”). Ale sporo też młodych ludzi, którzy nie mogą pamiętać czasów apartheidu, byli zbyt młodzi, gdy się skończyły. 

Zgasły światła i po krótkiej zapowiedzi pisarki przez organizatora spotkania na salę wkroczyła południowoafrykańska pisarka, zdobywczyni Nagrody Nobla w 1991 roku i Man Booker Prize za powieść “Zachować swój świat” w 1974 roku, oraz prowadząca spotkanie Jo Glanville, dziennikarka “The Guardian” i redaktorka magazynu “Index on Censorship”. Magazyn, poświęcony ochronie i promocji wolności wypowiedzi, obchodzi w tym roku 40. rocznicę powstania i spotkanie zorganizowane zostało pod jego patronatem. Ale nie tylko – Gordimer, która jest autorką ponad czterdziestu książek, właśnie wydała kolejną, potężną powieść pt. “No Time Like the Present” o mieszanej rasowo parze żyjącej w nowej RPA, po zakończeniu polityki apartheidu. Znać u pisarki jej wiek, w listopadzie zeszłego roku skończyła 88 lat i ma problemy z chodzeniem. Nie jest to jednak istotne, publiczność cierpliwie czeka, aż noblistka podejdzie do podium, by wygłosić swój krótki wykład o ograniczaniu prawa do wolności wypowiedzi w RPA. O swojej nowej książce nie chce mówić wcale, na wszelkie późniejsze pytania prowadzącej dotyczące powieści, odpowiadadała, że nie chce ani zdradzać treści ani podsuwać jakichkolwiek podpowiedzi odnośnie interpretacji. Glanville spytała, czy autorka nie daje w książce promyku nadziei na poprawę sytuacji w raczej beznadziejnej sytuacji, jaką opisuje. “Czytelnik sam mówi zdecydować. Mam nadzieję, że każdy z przyjemnością wyrobi sobie sam zdanie” – sprytnie zakończyła temat pisarka. Wspomniała jednak, że pisze o nietypowej parze, gdyż przez 46 lat związki białej osoby i czarnoskórej były tabu. 

Nadine Gordimer 4

Gordimer wolała mówić o Media Appeals Tribunal, który miałby badać problemy osób naruszających The Protection of Information Bill (zwanym potocznie Secrecy Bill) – ustawy zatwierdzonej wstępnie w 2011 roku, silnie ograniczającej wolność prasy. Trybunał wymagałby nie tylko, by każdy dziennikarz, pragnący napisać artykuł krytykujący postawę rządu w jakiejkolwiek sprawie, musiał zwrócić się wcześniej o pozwolenie, ale też – jak powiedziała Gordimer – np. dramatopisarz tworzący postać swej sztuki chciał upodobnić swego bohatera do któregokolwiek polityka. Za nieprzestrzeganie reguł grożą poważne kary, w tym kara więzienia na 25 lat. Pisarce leżą sprawy polityczne na sercu, przez lata walczyła o zniesienie apartheidu i krytykowała polityków, w tym prezydenta RPA, Jacoba Zumę, który wielokrotnie oskarżany był o korupcję, zaangażowanie w pobieranie haraczy, a także gwałt, i który nie spełnił żadnych obietnic danych wyborcom: nie pobudował domów dla biednych, nie zmniejszył bezrobocia, nie poprawił szkolnictwa. Nie był w stanie nawet sprawić, by szkoły miały toalety, dopływ bieżącej wody i biblioteki. “Trzeba odczuwać odpowiedzialność za swój kraj, naród, za durgiego człowieka. Nie można żyć w wieży z kości słoniowej i pisać, udając, że rzeczywistość cię nie dotyczy” – mówiła z pasją i wyczuwalną złością w głosie Gordimer. Otwarcie więc narzekała na niewyobrażalny poziom korupcji, od najwyższego do najniższego szczebla urzędników i długiej historii opresji czarnoskórych mieszkańców RPA, która miała swój początek już w 1652 roku wraz z otwarciem przez holenderskich kolonizatorów drogi do Indii. 

“W dniu, w którym nie będę nikim więcej jak tylko pisarzem, przestanę pisać” – zacytowała Gordimer Alberta Camus, nawiązując do swego długoletniego zainteresowania polityką. Kwestia apartheidu i krytyka nowego systemu stanowią tematy większości książek noblistki. Pisarka przyznała, że wiele osób koncentrowała całe swoje wysiłki na obaleniu aparatheidu, tymczasem życie toczy się dalej i trzeba zdefiniować równość (zaznaczyła jednak, że absolutna równość jest utopią, nie ma i nie było jej nigdzie i nigdy) oraz ocenić rzeczywistość, nie spoczywając na laurach. Obecnie w RPA podejmowane są próby zmiany konstytucji. Secrecy Bill jest ustawą naruszającą konstytucję, można więc na tej podstawie podać ustawodawców do Sądu Konstytucyjnego. Zmiana konstytucji sprawi, że takie działanie nie będzie możliwe. 

Dalsza rozmowa toczyła się wokół roli technologii w rewolucjach. Glanville wspomniała o olbrzymiej roli Twittera i Facebooka w Wiośnie Arabskiej (ja myślałam o wykorzystaniu telefonii komórkowej w Szafranowej Rewolucji w Birmie w 2007 roku zorganizowanej przez mnichów buddyjskich, zaprezentowanej znakomicie w filmie dokumentalnym “Burma VJ”), lecz Gordimer przyznała, że w RPA technologia nie odgrywa jeszcze tej samej roli – pod tym względem jej ojczyzna jest opóźniona. Twitter i Facebook wykorzystuje się na zdecydowanie bardziej prywatnym gruncie. 

Nadine Gordimer 2

Jedna z osób z publiczności spytała pisarkę, czy jej zdaniem można konflikt palestyńsko-izraelski porównać do polityki apartheidu. “Nie, to zupełnie inna sprawa” – zaprzeczyła Gordimer, twierdząc, że biali w Afryce nie mają absolutnie żadnych praw do ziemi, nawet tych pochodzących z pradawnych czasów, jak Izraelczycy. “Trzeba sobie zasłużyć na miano Afrykanina, jeśli jesteś biały, poprzez swoje uczynki i zachowanie” – jasno głosiła, dodając, że nie jest Europejką, nic ją z Europą nie łączy, a z powodu kolonialnego eksperymentu ma jedynie pochodzenie imigranckie (jej matka pochodziła z Anglii, zaś ojciec był litewskim Żydem). 

“Z jakiej swojej książki jest pani najbardziej dumna?” – padło kolejne pytanie z sali. Gordimer zareagowała błyskawicznie: “Nie jestem dumna z niczego, co napisałam”. Chciała uciąć temat, zamilkła, lecz prowadząca poprosiła ją o rozwinięcie. “Jestem usatysfakjonowana, jeśli niektóre z moich działań przyniosą pozytywną zmianę dla mojego kraju, ale żeby czuć dumę z pisania? Moim imperatywem było działać na rzecz obalenia apartheidu, a teraz by wspierać wolność wypowiedzi”. Przyciskana bardziej przyznała, że czuje, iż osiągnęła to, co chciała, jedynie w dwóch książkach: “Córce Burgera” i “Zachować swój świat”, ale nie czuje się specjalnie przywiązana do żadnej ze swoich książek. Nelson Mandela czytał “Córkę Burgera” w więzieniu, ktoś przeszmuglował dla niego tę powieść i wyniósł potem z więzienia list Mandeli do Gordimer, który napisał po lekturze, lecz pisarka kategorycznie odmówiła jakiegokolwiek komentarza na temat treści listu.

Jej optymizm jest godny podziwu. “Wierzę, że zawsze znajdą się ludzie dojrzali do powagi sytuacji. Nawet jeśli umrą Mandela i Tutu, wciąż żyć będą ludzie gotowi walczyć o sprawiedliwość” – mówiła z głębokim przekonaniem. Na koniec poprosiła publiczność: “Jesteśmy wolni dopiero od osiemnastu lat, nie oceniajcie naszych działań zbyt pochopnie jako klęskę. Liczyliśmy na pomoc Chińczyków, których dużo teraz osiedla się w RPA i innych krajach Afryki, ale oni inwestując w przemysł zatrudniają swoich ludzi. My jednak wciąż walczymy o lepsze państwo”. 

Publiczność podziękowała Nadine Gordimer za spotkanie gorącym aplauzem, ale po nim pisarka miała jeszcze jeden apel: “Chcę wam gorąco polecić pewnego pisarza. Wyjmijcie coś do pisania i zapiszcie nazwisko: Mongane Wally Serote. To wybitny pisarz z mojego kraju. Jest odważny i dzielny, nie boi się pisać o tym, co dla niego ważne. Czytajcie go, a w szczególności sięgnijcie po książkę “Scatter the Ashes and Go”. Większość osób posłusznie zapisała nazwisko, ja także.

Kolejka po autografy była długa. Zakupiłam najnowszą powieść i zabrałam ze sobą dwie inne książki autorki, które posiadałam i przeczytałam. Gordimer szczerze zdziwiła się tym, że cenię sobie jej opowiadania i powiedziała, że większość osób woli jednak jej powieści. Nie zrobiła na mnie ani na spotkaniu ani podczas podpisywania książek wrażenia szczególnie ciepłej osoby. To kobieta, która przeszła swoje, którą zahartowało życie. Miałam poczucie, że doskonale zdaje sobie sprawę z upływającego czasu i pogarszającego się zdrowia i pragnie jak najwięcej zdziałać, póki jeszcze może. Oby wszyscy osiemdziesięcioośmiolatkowie byli tak pełni energii i pasji jak Nadine Gordimer.

Nadine Gordimer 1

Szukającym inspiracji w kwestii literatury południowoafrykańskiej, polecam zestawienie na The Culture Trip: http://explore.theculturetrip.com/africa/editorials/top-ten-south-african-writers/

Kamila Kunda

Autorka prowadzi blog Chihiro o świecie.

 Dokument bez tytułu