Mój dzień w Afryce: Przyprawy na Zanzibarze

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Mój dzień w Afryce: Przyprawy na Zanzibarze

„Spice tour”, czyli wycieczka w zanzibarski interior w poszukiwaniu uprawy przypraw jest obowiązkowym punktem programu turystów na Zanzibarze. Nie należy jednak nastawiać się na oglądanie równych rzędów zasadzonej wanilii i przyciętych krzewów passiflory. Tak jak wszystko w Afryce, „plantacja przypraw” nie ma nic wspólnego z naszymi europejskimi wyobrażeniami.

„Spice tour” to po prostu całodniowa wycieczka na zanzibarską wieś, gdzie w ogródkach, za domami, rosną różne tradycyjnie używane w kuchni przyprawy… ot, zwyczajne grządki, tam trochę chwastów, tutaj korzeń imbiru, tam krzak gałki muszkatołowej, a w samym rogu ogródka – waniliowiec, wyrastający z zagonu słodkich ziemniaków.

Dla poszukiwaczy przygód to oczywiście coś dużo ciekawszego, niż zwiedzanie formalnej plantacji. Miejscowi chłopcy oprowadzają po swojej wiosce, można zajrzeć do kuzynki, która właśnie urodziła dziecko, zjeść tradycyjny obiad w domu u wójta. Trafia się w głąb wyspy, można podejrzeć życie, którego nie widać z perspektywy zanzibarskiej plaży czy drogi dojazdowej do miasta.

Niemniej jednak nasi przewodnicy nieźle znają się na botanice. Opisują rośliny i ich zastosowanie, wiedzą, co wzmaga potencję, co pozwala widzieć w nocy, a co jest dobre na przeziębienie. Po drodze zrywają egzotyczne kwiaty i owoce, które właśnie dojrzały, więc cała wycieczka zmienia się w ucztę. A na koniec panie dostają uplecione po drodze z palmowych liści torebki, a panowie… krawaty.

Marta Surowiec

 Dokument bez tytułu