Mój dzień w Afryce: Herbatka z widokiem na wodospad

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Mój dzień w Afryce: Herbatka z widokiem na wodospad

Victoria Falls Hotel to instytucja, której nie można pominąć odwiedzając kurort przy Wodospadach Wiktorii w Zimbabwe. Trzeba tam zajrzeć, nawet jeśli nie spieszy nam się wydawać ponad 300 dolarów za nocleg, choćby na przysłowiową „herbatkę o piątej”. Pomimo wszechogarniającej nędzy i trwającego w Zimbabwe od lat kryzysu, ten luksusowy hotel trwa i zdaje się jakoś sobie radzić, dzięki bogatym turystom dysponującym twardą walutą, głównie z Europy i RPA.

Z hotelowego tarasu rozpościera się widok zapierający dech w piersiach: bujna zieleń, kanion wyżłobiony przez rzekę Zambezi, szum i mgiełka wilgoci w powietrzu, pochodzące znad wodospadów, w które nieprzerwanie spadają tysiące ton wzburzonej wody. W oddali, znad filiżanki mocnej herbaty, do której tradycyjnie dołączono lekko stęchłe herbatniki, widać też żelazny most przewieszony nad wąwozem, przypominający o obowiązkowym dla młodych białych turystów punkcie programu: skoku na bungee.

Przy odrobinie szczęścia i pomagając sobie szerokim uśmiechem, do herbaty, całkiem nieoficjalnie, można otrzymać wspaniały dodatek – oprowadzenie po najbardziej ekskluzywnych apartamentach hotelowych, odwiedzanych niegdyś przez wysokich urzędników, a nawet rodziny królewskie. Apartamenty są pełne staroświeckiego kolonialnego szyku, przykurzone, ale ciągle robią wrażenie. Dużo większe, niż dziury w uniformie portiera dumnie prezentującego to, co hotel ma najcenniejszego.

Ostatnio na stronie internetowej hotelu pojawiła się informacja: „Kart kredytowych nie akceptujemy. Goście są proszeni o płatność w dolarach amerykańskich lub południowoafrykańskich randach. Resztę wydaje się w dolarach Zimbabwe”…. Ciekawe jak oddają tę resztę?W pudełkach po butach?

Marta Surowiec

 Dokument bez tytułu