Co jakiś czas wraca sprawa serwisu Red Watch. Wisi to “coś” w Internecie, i nikt nie ma możliwości usunięcia tej strony. I nawet kiedy policja zdołała doprowadzić do zablokowania tego serwisu, za chwilę wraca on na łono wirtualnego świata.
Na stronie pojawiają się adresy, telefony, informacje dotyczące osób, uznanych za wrogów „prawdziwych Polaków”. Część z nich jest rezultatem przeniesienia manifestacji i kontrmanifestacji, organizowanych przez skinów i wszechpolaków oraz lewaków. Tych z lewicy obrzuca się przekleństwami, zaprzysięga im zemstę. Pominę jednak tę grupę, bo ona sama, z racji swoich metod działania i idei jest na celowniku myślących jak brunatni ekstremiści.
Otóż na liście są nie tylko aktywiści organizacji określanych jako antyfaszystowskie. Jest na niej także nauczycielka, która promuje tolerancję w jednym z miast na wschodzie Polski. Są też takie wpisy:
„Naprawdę p…a studentka. Zboczoną k… podnieca ściąganie z drzew małp i zwożenie do naszego Białego Kraju. Zapewne ta s… jest zarażona tyloma odmianami AIDS ile jest plemion w Afryce. Na jednym ze zdjęć podopieczni tej szmaty z małym jasnobrązowym g…. na rękach, zgroza… Na innej fotce lewacka “managerka” i jej podludzka drużyna zajeła III miejsce w Against Racism Cup. Należy przejść się pod Szkołę…. i delikatnie przemówić do resztek jej zdrowego rozsądku.”*
Wpis drugi dotyczący osoby o czarnym kolorze skóry:
“Chodzi najprawdopodobniej do szkoły średniej na… Ma dwie małpie siostry z imienia nie znane. W bezpośrednim starciu raczej niegroźny Białą k… na zdjęciu z nim jest niestety nie znana.”*
Wolność słowa jest bezdyskusyjnym prawem człowieka. Dlaczego jednak pozwalać na zawieszanie takich informacji? Dlaczego nie ma prawa, które pozwoliłoby ścigać autorów takiej strony i takich wpisów? Bo wspomniane wyżej ofiary obelg praktycznie nie mają możliwości obrony przed taką formą znieważania i zastraszania. Co się dzieje tu nad Wisłą i Odrą?
Jako Polak i patriota protestuję przeciwko bezkarności ludzi, którzy nie kryją swojej nienawiści wobec drugiego człowieka. Paradoksalnie autorów Red Watch broni amerykańskie prawo, które uniemożliwia dostęp do serwerów w USA funkcjonariuszom państw trzecich. W imię wolności słowa oczywiście…
ostro
*Cytowane fragmenty pochodzą ze strony Red Watch.