Mieć szczęście

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf Mieć szczęście

„Mieć szczęście jak Kokura". Trafiłem przypadkowo na to zdanie. Brzmi ono jak mądrość ludowa, a może jak przestroga.

Piękna Kokura nie jest kobietą, tylko japońskim miastem. Ta miejscowość w oczach mieszkańców jest synonimem szczęścia. Podczas II wojny światowej, po Hiroshimie (bomba Little Boy), druga bomba atomowa ( Fat Man ) miała lądować właśnie w mieście Kokura. Amerykanie wybrali ją, bo Japończycy gromadzili tam potężny arsenał broni. Jak wszyscy wiemy, Fat Man zniszcył zupełnie inne miasto. Kokurę uratowały warunki atmosferyczne. Samoloty krążyły trzy razy nad miastem. Z powodu kiepskiej pogody skierowały się do najbliższego centrum przemysłowego, jakim było Nagasaki. Od tamtego czasu Japończycy mówią o szczęściu Kokury.

Religie monoteistyczne wspominają o aniołach stróżach przy każdej istocie ludzkiej. Nie słyszałem o miejskich, narodowych ani kontynentalnych aniołach. A szkoda!
Od tygodnia piłka nożna rządzi Europą, ale także Afryką. Kilka milionów Polaków widziało jak Sir Jegomość Sędzia Webb dyktował rzut karny dla Austriaków w ostatnich sekundach spotkania. Coś takiego! Kiedy biało-czerwoni mieli trzy cenne punkty w kieszeni. Karny, kiedy praktycznie jest po czasie. Może nie tak do końca. Arbiter dodaje średnio minutę za każdą zmianę zawodnika. Niestety . W nowoczesnej piłce liczą się tak samo 1-sza jak i 90-ta minuta. Bywa, że i więcej.

Czy przypadkiem nadwiślański anioł stróż nie wyszedł pośpiesznie ze stadionu . Może pomyślał sobie tak: Mecz już wygrali chłopcy, a wydostanie się z parkingu (nawet dla anielskiego auta) to karkołomna sprawa. No i wyszedł . Zamiast trzech punktów dla Polski, jest tylko jeden.

Dwa dni temu oglądałem kolejne spotkanie. Połączone eliminacje do Pucharu Narodów Afryki – Angola 2010 oraz Mundialu – Rpa 2010. Dwie duże imprezy. Największa na świecie i najważniejsza na kontynencie. Widziałem w internecie mecz Senegal – Liberia.
Goście z Dakaru prowadzili 2-0 i to 15 minut przed końcem. A jednak mecz zakończył się remisem. Senegalski anioł stróż też wyszedł ze stadionu. Jeszcze wcześniej niż ten nadwislański. Ten ostatni czekał prawie do końca. Senegalski natomiast wziął sobie aż cały kwadrans… szkoda że nie akademicki. Jak można tak wcześnie przestać kobicować. Czy ktoś „widział" lub słyszał, by anioł bał się korków? W niebie chyba nie ma samochodów. Po co takie zanieczyszczenie środowiska?

Mówimy o szczęściu, kiedy zakładamy że są już umiejętności. Kokura nie potrzebowała żadnych kwalifikacji. A jednak miała szczęście. W piłce nożnej liczy się bardzo dyspozycja = umiejętności + przygotowanie fizyczne. A kiedy szczęście pojawia się na boisku? Gdy anioł stróż, w swojej dobroci, zatyka gwizdek arbitra, kiedy ten działa nie po naszej myśli. A jak się nie uda? Do dwóch razy sztuka! Konsekwentny anioł zmienia lot pędzącej piłki po rzucie karnym… Demokratyczne rozdanie szczęścia to żaden interes. Nasze natomiast, to rozumiem!

Mamadou

 Dokument bez tytułu