Collins John od miesiąca trenuje z zespołem Piasta Gliwice. Szczerze powiedziawszy, to kibicuję temu piłkarzowi, żeby podpisał kontrakt ze śląskim klubem. To chłopak, który ma niesamowitą biografię. Strzelał fantastyczne bramki w angielskiej Premier League w barwach londyńskiego Fulham, co do dzisiaj można zobaczyć na filmikach na YouTube.
Wcześniej świetnie szło mu w holenderskim Twente Enschede. To stamtąd w styczniu 2004 roku za 600 tys. funtów przeniósł się do elitarnej Premier League. Na swoim koncie ma dwa występy w reprezentacji Holandii, gdzie powoływał go sam Marco van Basten.
Potem grał w Leicester City, Watford, holenderskim NEC Nijmegen, belgijskim Roeselare, a także w USA w Chicago Fire, w Iranie, a nawet Azerbejdżanie. Teraz ma szansę na grę w naszej ekstraklasie w barwach Piasta.
Dlaczego piszę o Collinsie? Bo urodził się w Liberii w kilkudziesięciotysięcznej miejscowości o nazwie Zwedru. Urodził się w 1985 roku, a więc cztery lata przed wybuchem wojny domowej w tym kraju. Wojny, która trwała przez siedemnaście lat i która uznawana jest za jedną z najkrwawszych w Afryce. Zginęło w niej 200 tys. osób. Co 17 osoba w Liberii straciła wtedy życie. Kraj został kompletnie zrujnowany.
– Pamiętam to wszystko, jak obrazy z filmu, ale nie chcę o tym rozmawiać – mówi krótko.
Collins John, jako kilkuletni chłopiec, stracił wtedy ojca. Matka została z trójką synów: Collins miał 9 lat, Paddy 4, a Ola 2 latka, kiedy udało im się szczęśliwie wyjechać z Liberii. – Łodzią przedostaliśmy się do Sierra Leone, a stamtąd popłyneliśmy do Holandii – opowiada mi Collins.
Warto podkreślić, że wszyscy bracia grają zawodowo w piłkę, a Ola John jest teraz jedną z gwiazd portugalskiej Benfiki Lizbona.
Kiedy Collins grał w Azerbejdżanie w zespole Gabala FK jego matka zachorowała. – Zrobiłem wszystko, żeby przerwać kontrakt i wrócić do domu do Holandii do matki. Ona jest dla mnie ważniejsza niż Bóg – mówi 27-letni Collins John.
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl