To jedyny muzułmański kraj Afryki Północnej, gdzie dziś już nieliczna diaspora żydowska może cieszyć się wolnością religijną. Maroko jest nie tylko domem dla 4 tysięcy Żydów, ale także celem pielgrzymek wyznawców judaizmu.
Co roku przyjeżdżają oni do miasta Safi, gdzie znajduje się miejsce pochówku rabina Abrahama Bena Zmirro. Zmirro żył w XV wieku. Do Maroka uciekł przed prześladowaniami, które spotkały go w Hiszpanii.
Większość marokańskich Żydów mieszka dziś w Casablance. Ich liczbę szacuje się na 4 tysiące. Jednak zanim powstało państwo Izrael w Maroku żyło 300 tysięcy Żydów. Ich exodus zaczął się wraz z wojnami arabsko-izraelskimi. Postępujący konflikt narażał żydwoską diasporę na ataki ze strony muzułmanów.
Obecnie Maroko jest jedynym krajem muzułmańskim i arabskim, gdzie Żydzi mogą czuć się w miarę bezpiecznie, nawet po serii zamachów przeprowadzonych przez islamskich terrorystów. Na takie wydarzenia jak pielgrzymka do grobu rabina Zmirro przyjeżdżają nawet obywatele Izraela.
Sam przebieg uroczystości w mieście Safi mówi wiele o stopniu marokańskiego dialogu między judaizmem a islamem. Są na nich obecni przedstawiciele obu religii i marokańskich władz. Wspólne modlitwy, występ żydowsko-muzułmańskiego zespołu, to wszystko ma miejsce w Maroku.
Na tegorocznych obchodach związanych z pielgrzymką do Safi oprócz rabina Maroka, Aarona Monsenego, pojawił się także miejscowy gubernator. Obaj są zgodni, że dają lekcję światu muzułmańskiemu jak powinien wyglądać dialog między judaizmem a islamem.
Ale nie zawsze było tak przyjemnie. Wojny na Bliskim Wschodzie w 1967 i 1973 roku poruszyły falę zamieszek przeciwko marokańskim Żydom. Z kolei w 2003 roku doszło do zamachów w Casblance. Jednak pomimo tych burzliwych wydarzeń Żydzi w Maroku mogą nadal praktykować judaizm, zaś w całym kraju nadal funkcjonują aż 32 synagogi.