Maroko: Historia prawie jak z bajki

afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! Maroko: Historia prawie jak z bajki

Zanim jednak zajmiemy się historią. W 1961 roku w Rabacie i Casablance zostają odkryte szczątki człowieka pierwotnego….człowieka neandertalskiego. Około 12 tysięcy lat p.n.e. człowiek neandertalski znika w dosyć niewyjaśnionych okolicznościach z terenu dzisiejszego Maroka. Nastaje era istot w gruncie rzeczy bardziej inteligentnych. Ok. 1500 lat p.n.e mieszkańcy śródziemnomorskich krain przemieszczają się na północ Afryki. Prawdopodobnie to oni są przodkami dzisiejszych Berberów.

Potem następuje okres przemian i rozwoju. Pierwsze wzmianki o części obecnego Maroka notują starożytni Grecy. Następni w kolejce czekają Rzymianie, Bizantyńczycy, którzy na krótko zapisują się w pamięci marokańskich pradziadów, Arabowie- nie trudno się domyślić, że to właśnie oni przynoszą do Maroka Islam i powszechnie używany dziś język arabski. Przez cały ten czas Maroko rządzone jest przez obcych, aż do czasu, kiedy plemiona Sandżacha pomyślały, że po dziurki w nosie mają już wyzysku i wysokich podatków. Jak pomyślały tak też zrobiły i nadając sobie zacną nazwę Al- Murabitun (stąd europejska nazwa Almorawidzi) opanowali północ Maroka, a nawet część dzisiejszej Algierii. Tak oto powstaje najsilniejsze państwo muzułmańskiego Zachodu ze stolicą najpierw w Marrakeszu, a potem w Fezie. Po Almorawidach do sterów marokańskiej łodzi zasiądą ochoczo Almohadzi, którym całkiem porządnie wyjdzie rozwój gospodarczy i rolniczy kraju i którzy znów za stolicę obiorą Marrakesz.

A jak to w życiu bywa Almohadzi wiecznie rządzić nie mogą. Marynidzi- tak nazywa się kolejna dynastia pochodzenia berberyjskieg, która nie dość, że wraca stolicę do Fezu, to jeszcze zmienia nieco kurs statku “Maroko”.

Następni władcy to Wattasydzi, którzy na nieszczęście swoje i zwykłych obywateli pozwalają Portugalczykom wtargnąć na swoje ziemie. Potem są jeszcze Sadyci, po których następuje to, co na stałe wpisze się w historię umęczonej wojnami i klęskami Afrykę- kolonizacja. Dla ścisłości francuska. Wreszcie po wielu walkach i powstaniach w 1956 roku podobnie jak Sudan i Tunezja kraj błękitnych ludzi i białych wielbłądów uzyskuje niepodległość.
Dzisiejsze Maroko jest monarchią rządzoną przez króla Muhammada VI. Stolica znalazła swoje miejsce w Rabacie, a historyczne Fez i Marrakesz na stałe wpisały w trasy wycieczek tysięcy turystów, którzy od kilku dobrych lat tłumnie przybywają do Maroka.

Nie jest źle, a nawet rzec by można, że jako jedno z niewielu afrykańskich państw Maroko radzi sobie całkiem dobrze.

Dominującą i jedyną religią jest Islam. Niemalże w każdym miejscu można usłyszeć tu przeplatające się języki: francuski, arabski, berberyjski. Co ciekawe w plątaninie uliczek i gęsto wyrastających “suków”(straganów) da się również usłyszeć elementy języka polskiego. Sprzedawcy doskonale potrafią wypowiedzieć kilka szlagierowych słówek, po których turystom początkowo niechętnym do zakupu kaktusowego dywanu do reszty mięknie serce.
Zastanawiam się czasem jakby to było, gdyby i nasza ojczyzna „dorobiła się” kiedyś własnej kolonii i jak niezwyczajnie byłoby słyszeć własny (urzędowy) język w jakimś egzotycznym kraju.

Tyle, że zamiast prywatnej kolonii sami zostaliśmy nieźle skolonizowani… i to w zasadzie sprawia, że jakoś mi się ta nasza europejska Polska zdaje być bliska afrykańskiemu Maroku.

Paulina Łokaj

 Dokument bez tytułu