"Najważniejsza jest dla mnie solidarność z ludźmi. Patrzą na mnie i mnie słuchają, bo jestem znaną osobą, mieszkająca za granicą, mogę więc coś zrobić. Mój kraj, cała Afryka, są dla mnie bardzo ważne."
MG: Powiedziałeś, że nie mieszkałeś w Angoli od wielu lat. Czy jesteś więc uchodźcą politycznym?
B: Cały czas jestem uchodźcą. Ale czasem jeżdżę do kraju. Moi przyjaciele i rodzina nadal mieszkają w Lundzie. Można teraz wyjechać poza miasto, do Huambo, ale tam wszystko jest kompletnie zniszczone. Ludzie nie mają jedzenia, nic. To jest straszne. Moja piosenka „Ngui Tename” jest właśnie o tym. O człowieku, który żyje w mieście i nie ma nic: ani jedzenia ani dachu nad głową, ani pracy. Ale cały czas Angola się zmienia.
MG: No właśnie, jak teraz zmienia się sytuacja w Twoim kraju?
B: Sprawy nieco się tam skomplikowały. Są zmiany, ale czy wszystkie są dobre dla ludzi? Większość afrykańskich przywódców nie jest w porządku. Sytuacja wojskowa niby się poprawiła wraz ze śmiercią Savimbi, ale cały czas są diamenty i ropa. A to zawsze może doprowadzić do konfliktu. Władza przede wszystkim powinna brać pod uwagę dobro narodu.
MG: Jesteś prawdopodobnie najbardziej znanym angolskim wokalistą mieszkającym za granicą. Skąd pochodzi większość twoich fanów? Gdzie sprzedajesz najwięcej swoich płyt?
B: Na przykład we Francji, Belgii, Holandii, Szwajcarii. Mam dobrego managera, więc docieram praktycznie wszędzie: do Kanady, USA. Docieram też do krajów luzofońskch, takich jak Mozambik.
MG: Możesz mi wyjaśnić znaczenie niektórych Twoich tekstów. Na przykład: „Mulemba Xangola”.
B: O, to nowa piosenka. „Mulemba” oznacza kość słoniową. Piosenka jest o ceremonii poświęconej duchom, żeby były przychylne ludziom.
MG: Następna piosenka: „Mona Ki Ngi Xica”.
B: To jest dla mnie bardzo ważny utwór, był wykorzystany we francuskim filmie. To piosenka o człowieku, który emigruje w poszukiwaniu pracy, zostawia rodzinę, musi się poświęcić.
MG: „Incaldino”.
B: To jest kawałek o dzieciakach, ponieważ obecnie w Afryce mamy z nimi sporo problemów, coraz częściej przestają szanować starszych.
MG: „Balumuleko”?
B: Ruszajmy wszyscy, zróbmy rewolucję dla dobra ludzi!
MG: „Kamusekele”?
B: „Kamusekele” oznacza „Czarną wodę”, tradycję i solidarność. Na przykład, jak jestem w Luandzie, nie zatrzymuję się w ładnym domu jak ten, ale idę do slumsów, baraków, gdzie mieszkają biedni ludzie, spotkać się z nimi.
MG: Większość Twoich piosenek jest poświęcona społecznym problemom, prawda?
B: Tak. Najważniejsza jest dla mnie solidarność z ludźmi. Patrzą na mnie i mnie słuchają, bo jestem znaną osobą, mieszkająca za granicą, mogę więc coś zrobić. Mój kraj, cała Afryka, są dla mnie bardzo ważne.
MG: Wykonałeś piękną wersję „Sodade” z Cesarią Evorą.
B: O tak, kocham te kobietę. Daliśmy razem koncert w Lizbonie, Zaśpiewaliśmy „Sodade”. To było piękne, o Mój Boże!
MG: „Ngana Ngonga”
B: To jest o kobiecie. Jak wiesz dla Afrykańczyka kobieta jest bardzo ważna. Jest matką, babcią. W domu słucha się kobiety, to ona jest autorytetem. Ta piosenka jest na cześć wszystkich afrykańskich kobiet.
MG: W jakim języku śpiewasz te piosenkę?
B: W Kimbundu. Większość ludzi w Luandzie i okolicach zna ten język. Pozostałe piosenki śpiewam w portugalskim slangu, ale on jest tak specyficzny, że Portugalczycy nie rozumieją, co śpiewam.
MG: Następna piosenka, „Muadikime”.
B: To jest piosenka o naszych przodkach, o wielkich ludziach w naszej historii.
MG: Już ostatnia piosenka: „Recordando Pio”
B: Ta też jest o dzieciakach. „Pio” oznacza dziecko, zawsze złe, wdające się w uliczne bójki. To jest przestroga dla rodziców – posyłajcie dzieci do szkoły, nie pozwalajcie, aby zostały na ulicy.
MG: Powiedz, kiedy postanowiłeś zacząć mieszać w swojej muzyce elementy tradycyjne i nowoczesne?
B: Wiele lat temu grałem muzykę folkową w moim kraju, w Angoli. Teraz współpracuję z muzykami z różnych krajów, którzy wzbogacają naszą muzykę. Np. w zespole gra Brazylijczyk na cavaquinho, małej gitarze. Pochodzi z Salvador de Bahia. Oni tam też mają tradycję grania afrykańskich rytmów. Ja gram tradycyjne rytmy z Luandy – sembę. Dla mnie rytm jest bardzo ważny.
MG: Co myślisz o tradycyjnej muzyce afrykańskiej? Na przykład młodych ludziach w Angoli grających kizombę.
B: Ok., to jest dla młodych ludzi. Ale czasem trzeba zaśpiewać dla swoich rodziców. Grałem w Brazylii z Marisą Monte i Carlinhosem Brownem. On jest szalony, ale go lubię. Młodzi ludzie wszędzie na świecie ulegają różnym modom, lubią mieszać rytmy. Przychodzą do mnie i pytają o sembę, jak grać. Teraz jestem dla nich czymś w rodzaju punktu odniesienia.
MG: Słyszałem, że współpracowałeś również z tradycyjnymi muzykami z Mozambiku.
B: Tak. Lubię timbilę, jest fantastyczna, jak marimba z Angoli. My jeździliśmy do Mozambiku, oni przyjeżdżali do Angoli, oba kraje były przecież portugalskimi koloniami.
MG: Słyszałeś Orchestra Marbenta Star z Mozambiku? Wokalistą jest tam Wazimbo, który, tak jak Ty, miesza tradycyjne i nowoczesne rytmy.
B: Znam Wazimbo. Jest moim kolegą!
MG: Wiesz, jego siostrzenica jest moją żoną!
B: O, co u niego?
MG: Niewiele. Był moim gościem w Londynie w ubiegłym roku. Ale teraz jest z powrotem w Mozambiku, gra za piwo.
B: To niedobrze. Wtedy traci się motywację. Wiesz, tam nie ma promocji, nikt nie pomaga artystom. To niedobrze dla rozwoju kultury w Afryce.
MG: Zainteresowało mnie, że w Angoli i Kongo, które sąsiadują ze sobą i w obu mieszka plemię Bakongo, tak różną gra się muzykę. Jakie były twoje, jako muzyka, główne inspiracje?
B: Nasza muzyka wyrosła ze specyficznego klimatu i sytuacji socjo-politycznej w Angoli, gdzie w latach 50 i 60-tych muzyka interioru przyszła do miast. W ten sposób, z połączenia tradycyjnych elementów, powstała semba. W Kongo natomiast na muzykę większy wpływ miała rumba. Dla mnie najważniejsze w graniu i w ogóle w muzyce jest pozostać blisko ducha bycia Czarnym.
MG: Czy widzisz zagrożenia w tym, że tak dużo młodych ludzi w Afryce jest pod wpływem muzyki amerykańskiej?
B: Tak, to bardzo niebezpieczne dla zachowania naszej tradycji. Dzieciaki tracą korzenie, szczególnie rytm, kopiują Amerykanów. Ale proszę, przed Tobą stoi Bonga, który szanuje tradycje.
MG: Ale kiedy Ciebie słucham, także próbujesz czasami włączać rytmy kizomby, a nawet muzyki kongijskiej.
B: Tak, czemu nie? To wszystko jest muzyka Afrykańska, a my jesteśmy Afrykańczykami.
Rozmawiał Marek Garztecki