72-letnia Mammuso Lebakeng pozytywnie ocenia swój biznes pamiątkarski, który prowadzi w stolicy Lesotho, Maseru. Pomimo, że turystów w Lesotho ubywa, jej pamiątki coraz częściej kupują miejscowi. Niestety, martwią ją słabe tegoroczne zbiory.
„Polegaliśmy na zagranicznych turystach – dzięki nim nasz biznes dobrze się kręcił, ale nauczyłam się, że nie jest to stabilny rynek. Jednak krok po kroku również lokalni mieszkańcy zaczynają u mnie kupować. Nie są to może aż tak dobre pieniądze, niekiedy przez cały dzień nic nie udaje mi się sprzedać, jednak w dobry dzień zarabiam od 8 do 40 dolarów.
Jestem wdzięczna, że Urząd Miasta Maseru pozwala nam prowadzić handel na ulicach. Od dziesięcioleci sprzedajemy prosto na ulicy i nie zniechęca nas nawet zima. Nie powiedziałabym, że moja sytuacja finansowa jest idealna, ale jakoś sobie radze. przez pięćdziesiąt lat w tym biznesie nauczyłam się, że prędzej czy później trzeba się zapożyczyć, aby biznes się kręcił. To mnie jednak nie zniechęca. Udaje mi się spłacać pożyczki zaciągnięte na zakup towaru a przy tym zarabiać na rodzinę.
To co mnie martwi, to że w tym roku zbiory będą naprawdę słabe. Każdy coś zasiał, jednak zbierzemy dużo mniej niż oczekiwaliśmy. Na szczęście żyjemy ze sobą bardzo blisko i zawsze dzielimy się jedzeniem z sąsiadami.”
maru