Mamadou poleca: Dube i “Trinity”

afryka.org Kultura Muzyka Mamadou poleca: Dube i „Trinity”

Do 18 pażdziernika Afryka miała dwie światowe gwiazdy muzyki reggae. Byli nimi , Seydou Kone, alias Alpha Blondy z Wybrzeża Kości Słoniowej, który nagrał ponad 15 płyt, z tego „Jerusalem” z zespołem The Wailers ( 1986 ). Drugim był Doo Bay, ksywka Lucky Dube z RPA. O tym ostatnim pisano tydzien temu na naszej stronie, w związku z tragiczną smiercią w Joannesburgu. Został zastrzelony przez złodziei samochodów. Miał na koncie 21 albumów.

Natrafiłem na Dube'a pod koniec lat 80-tych w akademiku mojej ukochanej SGGW. Kiedy przyjechali moi koledzy z Zambii i Ugandy, pożyczałem od nich kasety Lucky'ego Dube'a. Przypominał bardzo Petera Tosha, było wyraznie słychać, że był pod jego wpływem. Ten sam sposób śpiewania długimi nutami i mnóstwem nostalgii i wraźliwości w głosie.

Na stronach internetowych fani z całego świata są zaskoczeni jego śmiercią. „Dlaczego czarni bohaterowie umierają tak wcześnie: Jimmy Hendrix, Otis Reding, Marvin Gaye, Bob Marley, Peter Tosh a teraz Lucky Dube?” pyta jeden z nich. Niestety. To nie tylko problem czarnych artystów. Wielu muzyków zginęło młodo i w tragicznych okolicznościach.

Album „Trinity” z 1995 roku jest moim ulubionym. Takie kawałki jak Feel irie – Serious reggae busiess – my brother, my enemy – Big boys don’t cry oraz God bless the women… są magicznymi kołysankami reggowymi w wydaniu Doo Bay’a. Warto też poznać lub wrócić do bogatej twórczości Lucky'ego Dube'a, do takich albumów jak: „Rastas Never Die” (1984), „Slave” (1987), „Prisoner” (1989), „House of Exile” (1991), „Victims” (1993), „Taxman” (1997), „Respect” (2006).

Dla tego 43-letniego artysty i tych wszystkich anonimowych kobiet, mężczyźn i dzieci których zabiera fala przemocy na bezpowrotną podróż… w dniu święta wszystkich zmarłych, mówię szeptem: niech ziemia będzie wam lekka.

Mamadou

 Dokument bez tytułu