Już w maju mieszkańcy Malawi wybiorą nowe władze. Na miesiąc przed głosowaniem doszło do zawarcia niecodziennego sojuszu.
Były prezydent Malawi, Bakili Muluzi, postanowił zawrzeć sojusz z partią, którą 15 lat wcześniej pozbawił władzy. W rezultacie ugrupowanie Muluzi’ego, United Democratic Front (UDF) będzie występować wspólnie z partią byłego dyktatora, Kamuzu Banda (zmarł w 1997 roku), Malawi Congress Party (MCP).
Banda i MCP rządzili Malawi żelazną ręką przez trzy dekady, do pierwszych wielopartyjnych wyborów w 1994 roku. Muluzi był jednym z najzacieklejszych wrogów MCP. Teraz jednak będzie popierał jej kandydata na prezydenta, Johna Tembo. „To najlepsza strategia, aby wygrać z obecnym prezydentem Bingu wa Mutharika” – oświadczył Muluzi.
Tembo był jednym z najbliższych współpracowników Banda. Całą sprawę komplikuje fakt, że Banda i MCP byli oskarżani przez zwolenników Muluzi’ego o zbrodnie dokonywane na politycznych wrogach. Dziś Muluzi nie widzi w tym problemu, chociaż sam po przejęciu władzy aresztował Banda, oskarżonego o śmierć czterech polityków.
Postawę Muluzi’ego tłumaczy się jego pragnieniem zdobycia włądzy. Sam nie może, chociaż chce, startować w wyborach, bo wyczerpał limit dwóch kadencji prezydenckich przewidzianych przez konstytucję.