Degradacja środowiska naturalnego osiągnęła w południowej części Malawi alarmujący poziom. Ludzie muszą tutaj przemierzać wiele kilometrów w poszukiwaniu wody pitnej czy drewna na opał. Mayi Chamko, szefowa wioski Nkaya, która leży w tym regionie, o zniszczenie przyrody, które jest wynikiem rabunkowej wycinki lasu, oskarża ludzi produkujących węgiel drzewny:
“W latach osiemdziesiątych mieliśmy tu bujne lasy. Deszcze padały regularnie, ziemia była żyzna i łatwo było znaleźć wodę, aby wykopać studnię. Po 1994 roku zaczęliśmy zauważać problemy – ludzie z innych regionów zaczęli się tu osiedlać w poszukiwaniu żyznych pól, których u nich zabrakło i lasu, z którego mogli czerpać produkty.
Niedługo potem zaczęły znikać drzewa – ludzie wycinali je, aby budować domy, aby zakładać nowe pola, wreszcie, aby produkować węgiel drzewny. Wszystko to działo się tak szybko, że ani się obejrzeliśmy, a lasu już nie było. Teraz mamy tylko ściernisko, nie ma nawet gdzie się schować przed słońcem.
Mimo to wycinka drzew trwa. Ludzie są zbyt chciwi, aby przestać to robić. Cena węgla drzewnego jest wysoka, więc ścinanie i wypalanie drzew jest teraz bardzo opłacalne. Jednak czy naprawdę warto zniszczyć wszystko, aby sprzedać torbę węgla drzewnego za niecałe cztery dolary?
Teraz kobiety z naszej okolicy muszę iść 15 kilometrów do rzeki Rivirivi. Tylko tam jest teraz woda, która nadaje się do picia. Kiedyś kopaliśmy płytkie studnie, ale one wyschły albo woda nie jest już dobra. To nie jest bezpieczne dla kobiet, chodzić codziennie tak daleko, z dziećmi na plecach, po wodę i drewno na opał. W okolicy są przecież dzikie zwierzęta i rabusie.
Prosimy rząd, aby pomógł nam w budowie nowych studni lub podłączył do wodociągu, abyśmy w końcu mieli dostęp do czystej wody pitnej. A jeśli chodzi o drzewa – rząd przekazał nam odpowiedzialność za lasy w naszej okolicy, więc staramy się je chronić i nakładać kary na ludzi, którzy je wycinają. Jednak trudno jest nam walczyć z węglarzami, bo oni bywają niebezpieczni. Wiemy jednak, że jak wszystkie drzewa zostaną zniszczone, niedługo będziemy tu mieli pustynię. Już teraz widać tragiczne efekty naszej bezmyślności: deszcze przestały padać regularnie, często jest zbyt sucho, a jak już pada, to przychodzą powodzie. Potrzebujemy coraz więcej nawozów, bo ziemia jest coraz bardziej jałowa, ale kogo tutaj stać na nawozy? Jesteśmy przecież coraz biedniejsi.
Zniszczyliśmy naszą przyrodę w bardzo krótkim czasie i teraz słono za to płacimy.”
maru, IRIN