W ubiegłym roku prezydent Ugandy Yoweri Museveni postanowił przekazać 1/3 lasu Mabira koncernowi, w którym ugandyjski rząd ma większość udziałów, pod plantację trzciny cukrowej. Oznaczało to wycięcie lasu, gdzie jeszcze w czasach kolonialnych powstał park narodowy. Rząd nadal czeka z wydaniem decyzji w tej sprawie.
Decyzja Museveni'ego wywołała falę protestów. Wielu Ugandyjczyków stanęło w obronie Mabira, ale… nie o ochronę przyrody tutaj chodzi. Koncern, któremu ma być przekazany las znajduje się w rękach hinduskiej Mehta Group. Hindusi są postrzegani w Ugandzie jako wykorzystujący Afrykańczyków bogacze i lichwiarze. Swoją złą sławę zawdzięczają ostatniemu stuleciu, kiedy z właścicieli małych sklepów w koloniach brytyjskich zmienili się w wielkich finansowych potentatów. Dlatego przekazanie lasu w ich ręce doprowadziło do gwałtownych demonstracji, a nawet do ulicznych zamieszek 12 kwietnia br.
Napiętą sytuację próbuje też wykorzystać opozycja, obarczając winą prezydenta Ugandy.
Argumenty ekologów stanowią tylko tło dla całej sprawy. Tak naprawdę to, że wycięcie lasu może doprowadzić do wysychania rzek i jeziora Wiktorii nie gra prawie żadnej roli.
Rząd Ugandy nie wyda na razie decyzji w sprawie lasu Mabira. Będzie czekał na opinię ministerstwa ds. ziemi. Jednocześnie specjalna komisja, której przewodniczy minister ds. handlu i przemysłu, dokona analizy zapotrzebowania na cukier w tym kraju. Dopiero wtedy władze Ugandy zadecydują o przyszłości Mabira i planowanej plantacji trzciny cukrowej.
Minister ds. wody i środowiska Maria Mutagamba uważa, że najważniejszy jest interes kraju i to czy przekazanie lasu Mabira pod plantację pomoże w jego dalszym rozwoju. Jednocześnie podkreśla potrzebę opracowania planu zagospodarowania Ugandy, tak aby nie prowadził on do degradacji środowiska.
Mutagamba skrytykowała też zachodnie rządy i organizacje ekologiczne za głoszenie utopijnych pomysłów na rozwój Ugandy. Nie zgadza się ona z poglądem, że elektrownie wiatrowe albo stosowanie biogazu to przyszłość Afryki. Który z krajów rozwiniętych opiera swoją potęgę na tych źródłach energii – pyta minister. – Ich pomysły mają się nijak do ugandyjskiej rzeczywistości.
Mutagamba tak jak i prezydent Museveni znalazła się w obozie zwolenników industrializacji Ugandy. Jej zdaniem mówienie o turystyce jako szansie Afryki również mija się z prawdą. Obecnie kontynent afrykański ma zaledwie 8 procent udziałów w światowym rynku turystycznym.
Biorąc pod uwagę ostatnie wypowiedzi Mutagamby, należy przypuszczać, że rząd Ugandy będzie twardo bronił swojego stanowiska. Co więcej, gdyby nie hinduska rodzina Mehta o sprawie lasu Mabira mówiliby tylko ekolodzy.
(lumi)